WING COMMANDER PIOTR ŁAGUNA
Ppłk. pilot Piotr Łaguna (1905-1941) podczas II-ej WŚ dowodził polskim dywizjonem myśliwskim 1/145 we Francji i dywizjonem myśliwskim 302, oraz 1 Polskim Skrzydłem Myśliwskim w Anglii. Zginął 27 VI 1941 r. podczas lotu bojowego nad Francją w pobliżu miejscowości Calais. Urodził się 11 listopada 1905 r. w Kędziorowie w powiecie szczuczyńskim (obecnie grajewskim woj. podlaskie) z ojca Piotra i matki Julianny z Chludzińskich.
Wieś Kędziorowo założył w 1433 r. Jaśko z Roman (również założyciel Wąsosza) na 20 włókach ziemi u źródeł rzeki Klimaszewnicy (dopływ Wissy). Książę ziemi wiskiej Władysław I włączył Kędziorowo w 1436 r. do dóbr książęcych. Na 4 włókach wójtowskich w 1-ej połowie XVI w. powstał folwark starostwa wiskiego. W 1572 r. folwark zajmował 4 włóki wójtowskie oraz 6,5 włók pustych po wymarłych chłopach. Od 1867 r. do 1 – ej wojny światowej dochody z folwarku pobierali wysocy dygnitarze carscy, w imieniu których majątkiem zarządzali Polacy.
Od około 1903 r. zarządcą został Piotr Łaguna, ojciec naszego bohatera. Po 1918 r. majątek trzymał w dzierżawie, a następnie część folwarku wykupił. Przodek Piotra Łaguny, Stefan Łaguna h. Grzymała ożeniony z Maryanną z Łepkowskich przybył do parafii wąsoskiej z ziemi ciechanowskiej, osiadając w Grędach Stawianach. Jeszcze w 1669 r. podpisał elekcję króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego z ziemi ciechanowskiej, a już w 1671 r. wymieniony był jako wójt wąsoski. W 1674 r. podpisał elekcję króla Jana III Sobieskiego z ziemi wiskiej. W 1676 r. posiadał włóki Szwelczyno (obecnie wchodzące w obszar gminy Wąsosz). Za wyborem na króla Stanisława Leszczyńskiego w 1733 r. głosował z woj. mazowieckiego Stefan - Tomasz Łaguna, sędzia grodzki wąsoski. Od 1752 r. był miecznikiem wiskim. Zmarł w 1762 r. W 1771 r. wójtostwo wąsoskie posiadał Jakub Łaguna. Tak więc przedstawiciele kolejnych pokoleń Łagunów z Grędów Stawianych przez ponad 100 lat, od chwili osiedlenia w ziemi wąsoskiej do III rozbioru Polski, dzierżyli dożywotnio wójtostwo wąsoskie. W XIX w. w wyniku podziału rozpadł się folwark Grędy Stawiane, a potomkowie Łagunów rozeszli się po całym kraju.
Ojciec Piotra (juniora) Piotr Łaguna (1868-1950) ur. się w Borzymach par. Grabowo, jako syn Józefa i Rozalii z Dobrzyckich.
Matka Piotra (juniora) Julianna z Chludzińskich (1868-1935) ur. się w Chludniach par. Mały Płock, jako córka Stanisława i Anny z Cwalinów. Pochodziła prawdopodobnie z ziemian Chludzińskich odnotowanych już w początkach XVI w. w ziemi łomżyńskiej. Stanisław Chludziński w 1525 r. pełnił urząd podsędka grodzkiego kolneńskiego. Wspominają ich też konstytucje 1633 r.
Piotr Łaguna i Julianna z Chludzińskich związek małżeński zawarli w dniu 31.01.1891 r. w Zawadach. W ich małżeństwie ur. się 3 synów i 4 córki z których:
Marianna (*1892), Józef (*1894), Stanisława (*1897), Konstancja (*1903) ur. się w Rudnikach par. Zawady, a
Piotr (*1905), Henryk (*1907), Aleksandra (1916) w Kędziorowie par. Wąsosz.
Piotr i Julianna Łagunowie charakter swoich dzieci kształtowali już od lat najmłodszych, wyrabiając w nich pracowitość, sumienność, odpowiedzialność i zdyscyplinowanie. Cechy te uczyniły z Piotra osobę szlachetną i prawą. Z domu rodzinnego wyniósł również umiłowanie do ziemi ojczystej. Piotr Łaguna zapewne uczęszczał do 3 – oddziałowej szkoły elementarnej w Wąsoszu. Następnie był uczniem 7 klasowego gimnazjum prywatnego w Łomży. Gdy odradzająca się po zaborach Polska została zagrożona w 1920 r. przez bolszewickiego najeżdżę, Piotr Łaguna zgłosił się jako ochotnik do obrony zagrożonej Ojczyzny. Ponieważ w Łomży stacjonował 33 pp., utworzona jednostka ochotnicza na tym terenie otrzymała numer 233 pp. W tym to pułku znalazł się jako ochotnik niespełna 15 – letni Piotr Łaguna. Młodzież szkolna brała udział w formacji ochotniczej do późnej jesieni 1920 r. Uczniom ochotnikom z Łomży zgotowano uroczyste powitanie. Piotr Łaguna wziął udział w walce na froncie w okresie 15 VII 1920 – 15 XI 1920. Za czynny udział w walce z bolszewickim najeźdźcą został odznaczony Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918 – 1921. Był jednym z ochotników, którzy w latach 20 – tych nie szczędzili krwi w walce o wolność i niepodległość Polski. Wielu z nich zasili kadry tworzonej armii polskiej, w szeregach której weźmie udział w wojnie obronnej w 1939 r., a później w konspiracji w walce z okupantem, lub na obczyźnie na frontach II wojny światowej.
Pod niebem Polski
Piotr Łaguna w dniu 30 VIII 1924 r. został podchorążym Szkoły Podchorążych w Warszawie. Po 3 – ch miesiącach nauki z dniem 28 XI 1924 r. zostal mianowany starszym szeregowcem podchorążym. W dniu 30 VI 1925 r. otrzymał stopień kaprala podchorążego. W Szkole Podchorążych Piotr Łaguna zdał egzamin maturalny. Z dniem 1 VII 1925 r. został słuchaczem nowoutworzonej Oficerskiej Szkoły Lotnictwa (O. S. L.) w Grudziądzu. Podczas nauki w O. S. L. Piotr Łaguna odbył praktyki w:
- 41 Pułku Piechoty w Suwałkach (1 VII 1925 - 3 XI 1925),
- 24 Eskadrze Liniowej w 2 Pułku Lotniczym w Krakowie (19 X 1926 - 3 I 1927),
oraz dwa razy awansował w 1926 r.:
- z dniem 1 czerwca do stopnia plutonowego podchorążego.
- z dniem 14 września do stopnia sierżanta podchorążego.
W 1927 r. O. S. L. przeniesiono do Dęblina, gdzie w tym samym roku odbyła się pierwsza promocja 57 absolwentów szkoły (obserwatorów), wśród których znalazł się Piotr Łaguna (28 lokata). Absolwenci szkoły pochodzili ze wszystkich warstw społecznych.
Po ukończeniu O. S. L. z dniem 13 IX 1927 r. otrzymał przydział do 31 Liniowej Eskadry Lotniczej w 3 Pułku Lotniczym w Poznaniu. W dniu 31 X 1927 r. otrzymał tytuł i odznakę obserwatora, a z dniem 21 III 1928 r. został mianowany podporucznikiem obserwatorem. Piotr Łaguna w 1928 r. otrzymał dwukrotnie pochwały:
- 18 VII 1928 r. od d - cy 3 Pułku Lotniczego za wkład osobisty w ćwiczeniach letnich,
- 1 X 1928 r. od d - cy 14 Dywizji Piechoty za pełną ofiarność i poświęcenia pracę podczas manewrów.
O. S. L. w 1929 r. została przekształcona w Szkołę Podchorążych Lotnictwa (S. P. L.). Do S. P. L. w Dęblinie przyjmowano po maturze na podstawie egzaminów konkursowych. Absolwenci rocznego kursu unitarnego w Szkole podchorążych Piechoty w Różanie nad Narwią byli przyjmowani na drugi rok nauki. Po trzech latach nauki absolwenci szkoły otrzymywali stopień podporucznika pilota. Na kurs pilotów do S. P. L. w Dęblinie został przydzielony od dn. 4 V 1929 r. rozkazem dowódcy 3 Pułku Lotniczego z Poznania ppor. obs. Piotr Łaguna. Do wybuchu wojny w 1939 r. dęblińska szkoła kształciła wszystkich polskich pilotów. Promocje Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie w latach 1927 – 1939 (do 1929 r. zwała się OSL):
* - liczba znalezionych nazwisk przypisanych do danej promocji.
** - oficjalna liczba absolwentów danej promocji.
Lokata w promocji nie była odzwierciedleniem umiejętności pilotażu pilota. Decydujący wpływ miała tu głównie dyscyplina, a umiejętność pilotażu była tylko jednym z czynników decydującym o lokacie. Niemniej ten czynnik decydował głównie o przewadze pilota nad wrogiem w powietrzu. Składały się na to: ciągła czujność, umiejętność obserwacji, improwizacji i brawury. Stąd też często piloci z końcowych miejsc, będą później podczas wojny asami polskiego lotnictwa. Popularną, ale nieoficjalną nazwę dęblińskiej uczelni „SZKOŁA ORLĄT" rozpropagował w kraju i na świecie przedwojenny instruktor tej uczelni, oficer polskiego lotnictwa wojskowego ppłk Janusz Meissner (1901-1978).
Ppor. obs. Piotr Łaguna, rozkazem dziennym nr 278/30 z dn. 4 XII 1930 r. dowódcy 3 Pułku Lotniczego został mianowany z dniem 1 I 1931 r. porucznikiem pilotem.
W 1930 r. rozpoczęto wprowadzanie samolotów myśliwskich polskiej produkcji PWS-10, które znalazły się w wyposażeniu eskadr myśliwskich 3 PL. Publiczne pokazy pilotażu na tych
samolotach w wykonaniu trójki pilotów mjr Stefana Pawlikowskiego oraz por. Mieczysława Mümlera i por. Piotra Łaguny budziły powszechny podziw. Płk Stefan Pawlikowski został uznany za prekursora nowoczesnej taktyki myśliwskiej w Polsce. Z chwilą wybuchu wojny z Niemcami płk Stefan Pawlikowski kierował lotniczą obroną stolicy w Brygadzie Pościgowej. Piotr Łaguna w 1931 r. już jako wytrawny pilot wziął udział w zawodach pilotów myśliwskich zorganizowanych przy Wyższej Szkole Pilotów w Grudziądzu. W 1932 r. został zwyciężcą Centralnego Konkursu Myśliwskiego. W dniu 20 V 1933 r. podczas awaryjnego lądowania został ciężko ranny. W okresie od 23 IX 1933 r. do 2 X 1933 r. wraz z kpt. pil. Stanisławem Morawskim i por. pil. Bronisławem Drzewieckim znalazł się w reprezentacyjnej ekipie 131 Eskadry Myśliwskiej z 3 Pułku Lotniczego z Poznania, która odbyła wizytę w Rumuni na zaproszeniu dowództwa lotnictwa wojskowego Rumunii. Rumuńscy obserwatorzy z dużym podziwem oglądali pokaz wyższego pilotażu w wykonaniu pilota Piotra Łaguny i jego kolegów. Dzień póżniej (3 X 1933 r.) podczas lotu myśliwcem zderzył się w powietrzu z innym samolem i powtórnie trafił do szpitala. W szpitalu poznał swoją przyszłą żonę Wandę Pytaszyńską, córkę aptekarza z Kalisza. W przedwojennym polskim lotnictwie wojskowym eskadra bojowa (myśliwska, bombowa lub rozpoznawcza) składała się z 10 samolotów. 2 – 3 eskadry przy pełnej obsadzie załogowej stanowiły jednostkę taktyczną zw. dywizjonem. W kwietniu 1934 r. po odejściu kpt. pil. Stanisława Morawskiego na dowódcę dywizjonu myśliwskiego, dowódcą 131 Eskadry Myśliwskiej został 29 – letni, ale już doświadczony w lotach por. pil. Piotr Łaguna.
W dniu 18.12.1935 r. por. pil. Piotr Łaguna zawarł związek małżeński z Wandą Pytaszyńską. c. Ignacego i Marii. Ceremonia ślubna odbyła się w parafii wojskowej Św. Józefa w Poznaniu. W ich małżeństwie urodziło się w Poznaniu dwoje dzieci: Ewa (*1935) i Jan (1938) i Ewa.
Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 19 III 1936 r. por. Piotr Łaguna zostaje mianowany z dniem 1 I 1936 r. kapitanem. Po trzech latach zdobywania doświadczenia dowódczego, w listopadzie 1937 r. kpt. pil. Piotr Łaguna przeszedł na stanowisko dowódcy 32 Eskadry Liniowej z 3 Pułku Lotniczego z Poznania, pozostając na tym stanowisku do 15 X 1938 r. kiedy to zostaje skierowany na kurs wstępny w Wyższej Szkole Lotniczej w Warszawie, po ukończenie którego w dniu 15 VI 1939 r. został przeniesiony z 3 Pułku Lotniczego (Poznań), do 1 Pułku Lotniczego (Warszawa).
Polskie lotnictwo wojskowe w 1939 r. ogółem dysponowało 43 eskadrami bojowymi z około 500 samolotami różnych typów. Lotnictwo niemieckie w 1939 r. dysponowało 2100 samolotami. W obliczu zagrożenia niemieckiego, wiosną 1939 r. Sztab Lotniczy przy Sztabie Głównym Wojska Polskiego opracował plan działania lotnictwa polskiego na wypadek wojny. W/g tego planu wszystkie polskie jednostki operacyjne podzielono na:
- lotnictwo do dyspozycji N. Wodza (35 % stanu lotnictwa).
- Brygada pościgowa i Brygada bombowa.
- lotnictwo Armijne (65 % stanu lotnictwa).
- SGO Narew, oraz armie: Modlin, Łódź, Karpaty, Kraków, Pomorze, Prusy.
W lecie 1939 r. kpt. pil. Piotr Łaguna został mianowany oficerem nawigacyjno bombowym dywizjonu 215 (od 1.09.1939 zw. 15) w organizowanej Brygadzie Bombowej będącej w dyspozycji Naczelnego Wodza. Stan lotnictwa polskiego w dyspozycji Naczelnego Wodza:
Do brygady pościgowej przydzielono 5 eskadr myśliwskich i do bombowej 9 eskadr bombowych. Zadaniem brygady pościgowej była obrona przeciwlotnicza kraju, głównie obrona Warszawy. Działania brygady bombowej były wymierzone wyłącznie przeciwko niemieckim jednostkom pancernym i zmotoryzowanym. Jednostki brygady bombowej w dniu 1 IX 1939 r. dysponowały 86 samolotami bojowymi i 21 pomocniczymi i zapewniały przeciętnie jednorazową 70-tonową salwę bombardierską. Dowódcą Brygady Bombowej został płk. obs. Władysław Heller.
Stan dowództwa 215 (15) Dywizjonu Bombowego i tworzących dywizjon eskadr bombowych 216 (16) i 217 (17) przedstawiał się następują:
Dywizjon 215 (15) był przewidziany do użycia w drugim rzucie. Niemniej w okresie 1 – 17 IX załogi 216 (16) Eskadry Bombowej wykonały 48 zadań bojowych, zestrzeliły 2 niemieckie samoloty, zrzuciły na niemieckie kolumny pancerne i zmotoryzowane około 40 ton bomb. W tym samym okresie załogi 217 (17) eskadry bombowej wykonały 41 zadań bojowych, zestrzeliły 1 niemiecki samolot, zrzuciły na niemieckie kolumny pancerne i zmotoryzowane około 33 ton bomb.
Kpt. pil. Piotr Łaguna latał w załodze por. obs. Przykorskiego.
Szlak bojowy z Polski do Rumunii 215 (15) dywizjonu bombowego prowadził przez:
Pod niebem Francji
Po agresji w dniu 17 września 1939 r. Związku Sowieckiego na Polskę z kraju wydostało się na zachód Europy tysiące polskich lotników, kontynuując podróż pieszo, samochodami, samolotami, statkami. Niektórzy lotnicy ewakuowali się na zachód Europy przez kraje skandynawskie, ale większość polskiego personelu latającego i naziemnego, w tym kpt. Piotr Łaguna ewakuowała się nielegalnie przez Rumunię i Węgry do Francji, gdzie na bazę polskiego lotnictwa wyznaczono Lyon. Ponad tysiąc polskich pilotów i załóg samolotów wziętych do niewoli przez Sowietów wydostanie się z Rosji z Armią Andersa i na początki 1942 r. zasili polskie lotnictwo w Anglii. 200 pilotów pozostanie na zawsze w mogile katyńskiej. Na rozkaz dowódcy lotnictwa polskiego z dnia 17 IX 1939 r. pozostałych w gotowości bojowej około 100 samolotów polskiego lotnictwa przeleciało nad Węgrami do Rumunii, gdzie zostały skonfiskowane przez rząd rumuński i wcielone do lotnictwa rumuńskiego. Zgodnie z poleceniem władz węgierskich nie były atakowane przez artylerię przeciwlotniczą i lotnictwo węgierskie.
W stolicy Rumunii w Bukareszcie gen. Stanisław Ujejski, dowódca polskiego lotnictwa zorganizował tajny sztab ewakuacyjny, gdzie polskim lotnikom wyrabiano fałszywe dokumenty. Przebrani w cywilne ubrania kierowali się przez Jugosławię do Francji lub poprzez porty czarnomorskie Konstancę i Bałszik statkami różnych bander odpływali drogą okrężną głównie do Francji. W sumie przez październik 1939 r. ewakuowało się z Polski na Zachód około 10 tys. pilotów i personelu naziemnego, w tym 650 pilotów do Francji. W dniu 25 X polskie władze emigracyjne podjęły decyzję o przetransportowaniu 2300 osób, w tym 300 pilotów z Francji do Wielkiej Brytanii, co nastąpiło w XII 1939 r. Pozostający we Francji polski personel lotniczy ze względu na wczesną zimę, w pierwszych dniach grudnia zaczęto przemieszczać do Lyonu (dep. Rhöne – środkowa Francja)) wyznaczonego na bazę polskiego lotnictwa we Francji. W wyniku podpisanej w dniu 14 II 1940 r. umowy polsko francuskiej stało się możliwe sformowanie polskiego lotnictwa we Francji. 10 dni później Naczelny Wódz gen. Sikorski powołał do życia we Francji samodzielne Polskie Siły Powietrzne. W składzie PSP na początku maja 1940 r. znajdowały się następujące jednostki:
- 1/145 dywizjon myśliwski „Warszawski”.
- 2 dywizjon myśliwski Krakowsko – Poznański.
- 3 dywizjon myśliwski.
- 4 dywizjon myśliwski.
- 1 dywizjon rozpoznawczy.
- 2 dywizjon rozpoznawczy.
- 1 dywizjon bombowy.
Kpt. pil. Piotr Łaguna został mianowany zastępcą dowódcy 1/145 dywizjonu myśliwskiego „Warszawskiego”. Nabyte w Polsce duże doświadczenie w lotnictwie wojskowym przenosił teraz na swoich młodszych kolegów. Zdecydowanie stawiał na dobre wyszkolenie pilotów podkreślając, że zwycięstwo w walce daje pewność siebie, którą nabywa pilot dobrze wyszkolony. Wpajał podwładnym, że osiągnięciu dobrego wyszkolenia zawsze sprzyja koleżeńskość, dyscyplina i pełne zaufanie do dowódcy. Stosowanie powyższych zasad pozwoliło w krótkim czasie przygotować dywizjon do pełnej gotowości bojowej. Na dowódcę wyznaczono starszego stopniem mjr pil. Józefa Kępińskiego byłego szefa wyszkolenia lotniczego w CWL w Dęblinie. Doradcą ze strony francuskiej został mjr pil. Lionel de Marmier. Skład dywizjonu 1/145 „Warszawskiego” (1 – nr polski, 145 - nr francuski) miał tworzyć w większości personel z Centrum Wyszkolenia Lotniczego w Dęblinie. Samoloty obsługiwane były przez polskich techników i mechaników. Lotnicy nosili mundury i odznaki polskie. Ponieważ miała to być załoga całkowicie polska, dywizjon 1/145 zw. propagandowo „Warszawskim”, chociaż był prawie bez warszawiaków. W jego składzie walczyły dwie eskadry po 17 pilotów. Dywizjon 1/145 nazywano potocznie „fińskim”, ponieważ był przygotowywany do wysłania na front fiński, gdzie miał walczyć po stronie Finlandii napadniętej przez Związek Sowiecki. W dniu 12 III 1940 r. nastąpił koniec wojny sowiecko fińskiej, a dywizjon pozostał we Francji. Dywizjon wyposażono i szkolono na samolotach Morane MS – 406. Początkowo bazował na lotnisku Bron w Lyon, wykonując patrole rejonu Lyonu. Dodajmy, że to miasto jest największym po Paryżu ośrodkiem gospodarczym Francji, ważnym węzłem kolejowym, drogowym, portem lotniczym i rzecznym. Po zbombardowaniu 10 maja o świcie przez niemieckie bombowce lotniska Bron, po południu tego dnia dywizjon 1/145 został przesunięty na lotnisko w Mions, oddalone o kilka km na południe od Lyonu. Dywizjon w dalszym ciągu wykonywał patrole rejonu Lyonu. Od 12 V dywizjon wyposażono w 36 samolotów typu Caudron Cyclone C – 714, na których szkolił się do 27 maja, kiedy to otrzymał przydział do 21 zgrupowania lotniczego przeznaczonego do obrony Paryża i rejonu Sekwany po jej ujście do Kanału La Manche (po Rouen). W związku z tym 2 VI dywizjon przesunięto na lotnisko pod Dreux położone w odległości 75 km na zachód od Paryża.
W dniu 3 VI pojedyncze klucze dywizjonu 1/145 dokonując patrolowania wyznaczonych rejonów nad Sekwaną zestrzeliły 2 pierwsze bombowce niemieckie. 9 VI obie eskadry dywizjonu przeleciały na lotnisko Bernay (50 km na południowy zachód od Rouen) z zadaniem wzmocnienia obrony rejonu Rouen i Le Havre. O godz. 14 wystartowało 17 Caudronów z dowódcą mjr Kępińskim, mjr de Marmier i kpt. Łaguną. W drodze powrotnej do bazy, nad miejscowością Vernon dywizjon napotkał 25 bombowców niemieckich w osłonie 20 myśliwców udających się na wyprawę bombową. Polacy zestrzelili 4 niemieckie myśliwce. W walce zginęło 3 polskich pilotów, 1 został ranny, 4 musiało lądować w polu na skutek uszkodzeń samolotów.
Rankiem 10 VI dywizjon 1/145 w liczbie 12 Caudronów prowadzony przez mjr Pomier de Marmier napotkał w pobliży swego lotniska Dreux ugrupowanie 15 bombowców Dornier Do – 17, osłanianych przez 9 myśliwców Messerschmitt Me 109. W trakcie walki polscy piloci zestrzelili 4 bombowce niemieckie. Z myśliwcami walkę stoczył klucz kpt. Łaguny. W trakcie zaciętej kotłowaniny wywiązała się walka na śmierć i życie, której Niemcy nie wytrzymali rejterując z pola walki na pełnej mocy silników. Kpt. Łaguna zestrzelił jeden z myśliwców niemieckich Me – 109, wywołując zapalenie jego silnika. W czasie walki został ciężko ranny dowódca dywizjonu polskiego mjr Kępiński. Resztką sił wylądował jeszcze w polu i zemdlał. Stan zdrowia nie zezwolił mu na powrót do służby powietrznej. Dowództwo dywizjonu 1/145 „Warszawskiego” powierzono kpt. pil. Piotrowi Łagunie.
W dniu 11 VI dywizjon przebazował się na lotnisko w Sermaisses położone 15 km na południowy zachód od miasta Etampes, a 13 VI na lotnisko w Chateauroux w środkowej Francji, gdzie został wyposażony w samoloty typu Blochy MB – 152, lepsze od dotychczas używanych Caudronów. Kpt. pil. Piotr Łaguna objął dowództwo dywizjonu, kiedy sytuacja Francji na froncie była już beznadziejna a współpraca z lotnictwem francuskim coraz gorsza. Pomimo tych trudności P. Łaguna nie tracił nadziei, próbując współpracować w powietrzu z dywizjonami angielskimi.
W dniu 17 VI dywizjon 1/145 przebazowano na lotnisko w Rochefort pod La Rochelle, portem morskim nad Zatoką Biskajską Oceanu Atlantyckiego, a 18 VI pod wieczór dowódca dywizjonu kpt. Piotr Łaguna otrzymał rozkaz przekazania Francuzom posiadanych samolotów Bloch MB – 152. Był to koniec wojny we Francji dla polskich lotników. Zawieszenie broni pomiędzy Francją i Niemcami podpisano 22 VI 1940 r. Tymczasem dla poprawienia złego samopoczucia swoich pilotów i zachęcenia ich do podjęcia dalszej walki z Niemcami z terytorium Anglii, dowódca dywizjonu zorganizował w restauracji kolację, gdzie po kilku głębszych wszyscy byli gotowi ze śpiewem na ustach do walki na terenie Anglii. Nazajutrz 19 VI personel dywizjonu przewieziono transportem kołowym do portu w La Rochelle, stąd statkiem angielskim tego samego dnia wypłynął w komplecie do Anglii.
W kampanii francuskiej (maj – czerwiec) 1940 r. wzięło udział łącznie około 130 polskich pilotów myśliwskich spośród 1600 przygotowanych do walki na samolotach francuskich. Dowództwo lotnictwa francuskiego pomniejszając przydatność polskich pilotów opieszale wyznaczało im zadania bojowe. Dywizjon 1/ 145 odniósł 12 pewnych zwycięstw i 2 prawdopodobne. W walkach zginęło 3 polskich pilotów, 1 w wypadku lotniczym, a 4 zostało rannych. Szlak bojowy 1/145 dywizjonu myśliwskiego „Warszawskiego”:
Osiągnięcia bojowe dywizjonu 1/145 były w dużej mierze zasługą współtwórcy i w pewnym okresie dowódcy dywizjonu kpt. Piotra Łaguny. W lotnictwie polskim we Francji kpt. Piotr Łaguna pełnił funkcję:
- z-cy d-cy dyw. 1/145 „Warszawskiego” w okresie luty 1940 r. - 10 VI 1940 r.
- dowódcy dyw. 1/145 „Warszawskiego” w okresie 11 VI 1940 r. - 19 VI 1940 r.
Pod niebem Anglii
Po kapitulacji Francji lotnictwo polskie zostało odtworzone w Wielkiej Brytanii. Z czasem liczyło ono ogółem 15 dywizjonów, a w szeregach RAF (Royal Air Force – Królewskie Siły Powietrzne) przez okres II – ej wojny światowej prowadziło walkę około 18 tys. polskich lotników. Oficerowie i szeregowi przybywający z Francji najpierw trafiali do obozów przejściowych m.in. do obozu w pobliżu miasta Gloucester przybyło w czerwcu 1940 r. około 1200 polskich lotników w tym 250 oficerów. Na przełomie czerwca - lipca 1940 r. z Francji i północnej Afryki przybyło do Wielkiej Brytanii, ponad 8500 polskich specjalistów lotniczych.
Piotr Łaguna wypłynął z morskiego portu francuskiego La Rochelle położonego nad Zatoką Biskajską Oceanu Atlantyckiego w dniu 19 VI w godzinach popołudniowych, by znaleźć się wkrótce w bazie RAF – u Eastchurch (brzmienie polskie: Wschodni Kościół) położonej na wysepce Sheppey wschodniego wybrzeża W. B. (na wschód od Londynu). Jest to odległość drogą morską około 1200 km, którą przeciętny statek pasażerski mógł przebyć w 36 godz. (v = 33 km/h).
W Eastchurch obserwatorzy i strzelcy samolotowi przechodzili wstępne przeszkolenie, skąd potem kierowano ich innych brytyjskich ośrodków szkoleniowych.
Pilotów wysyłano na wstępne praktyczne przeszkolenie do Redhill (południe Londynu). Szkolenie w lataniu na sprzęcie angielskim (3 ÷ 6 tygodni) większość Polaków trafiająca do dywizjonów RAF przechodziła w jednostkach wyszkolenia operacyjnego, głównie:
- 5 OTU (Operational Training Unit) bazującej na stacji lotniczej RAF Aston Down.
- 6 OTU bazującej na stacji lotniczej RAF Sutton Bridge.
Na bazę – Centrum Lotnicze dla polskich lotników wyznaczono ośrodek wypoczynkowy Blackpool na zachodnim wybrzeżu Anglii, skąd kierowano ich do dywizjonów lotniczych.
Powstające polskie jednostki lotnicze podlegały władzom RAF pod względem szkolenia i operacyjnego wykorzystania. Polscy piloci nosili mundury brytyjskich lotników z polskimi odznakami (orzełki na czapkach, polskie guziki wojskowe) oraz napis „Poland” na rękawach. Uzupełnieniem umundurowania były jedwabne szaliki koloru czekoladowego. Polskie stopnie wojskowe umieszczone były na wyłogach mundurów, a brytyjskie stopnie funkcyjne przyszyte w dolnej części rękawów. Nazwy niektórych brytyjskich stopni funkcyjnych:
Pilot Officer (P/O) – podporucznik
Flying Officer (F/O) – porucznik
Flight Lieutenant (F/Lt) – kapitan
Squadron Leader (S/Ldr) – major
Wing Commander (W/Cdr) – podpułkownik
Formowanie dywizjonu 302
W dniu 10 VII 1940 r. w sztabie Fighter Command wydano rozkaz o sformowaniu od dn. 13 VII 1940 r. na lotnisku Leconfield (hrabstwo York) dywizjonu 302 zw. „Poznańskim”. Ponieważ jego personel mieli stanowić lotnicy polscy wywodzący się z Dywizjonu Myśliwskiego 3 Pułku Lotniczego z Poznania walczącego przeciw Niemcom w 1939 r. w składzie lotnictwa Armii „Poznań”, oraz Dywizjonu Myśliwskiego 1/145, walczącego w 1940 r. (maj – czerwiec) we Francji, dywizjon stał się kontynuatorem tradycji bojowych tych dywizjonów. Dowódcą dywizjonu z ramienia RAF został mjr (s/ldr) Jack Satchell, dowódcami eskadr: A – kpt. (f/lt) John Farmer i B – kpt. James Thomson. Ogółem w skład dywizjonu 302 wchodziło z personelu RAF 9 oficerów, 17 podoficerów i 17 szeregowców. Pierwsi polscy piloci przybyli do dywizjonu 17 VII 1940 r. Kpt. Piotr Łaguna przybył do dywizjonu w dniu 26 VII 1940 r. i wziął bezpośredni udział w organizacji i dowodzeniu dywizjonu 302. Pierwszym polskim dowódcą dywizjonu 302 został ppłk. Mieczysław Mumler, polskim dowódcą eskadry A kpt. Piotr Łaguna, a dowódcą eskadry B kpt. Franciszek Jastrzębski. W składzie eskadr było 14 pilotów. Łącznie polski personel składał się z 16 oficerów, 76 podoficerów i 80 szeregowców. Dywizjon wyposażono w 16 samolotów Hurricane’ów Mk – I, 1 Master i 1 Magister.
Tradycja bojowa polskich lotników z Polski i Francji była widoczna w odznace dywizjonowej, którą malowano na kadłubach samolotów, a personel dywizjonu nosił na mundurach. Na tle flagi francuskiej widniała sylwetka kruka, z napisami u góry 1/145, u dołu 302, gdzie:
- flaga francuska - symbol walk we Francji,
- sylwetka kruka - godło przedwojennej 132 eskadry lotniczej
z pułku lotniczego Poznań
- 1/145 - nr dywizjonu na terenie Francji,
- 302 - nr dywizjonu na terenie W. Brytanii.
Znakiem rozpoznawczym dywizjonu 302 były malowane na kadłubach samolotów literki WX. Dodawano jeszcze trzecią literkę, która oznaczała kolejny samolot dywizjonu. Eskadra A miała przydzielone jako trzecie litery od A do K, eskadra B litery od M do Z. Litera L była zarezerwowana dla dowódcy dywizjonu. Używał jej kpt. Piotr Łaguna, gdy został dowódcą dywizjonu.
Do działań operacyjnych eskadry były podzielone na Sekcje (Żółta, Czerwona, Zielona, Niebieska, Biała, Czarna) 2, 3, 4 - samolotowe. W każdej sekcji pilotom przypisywano numery od 1 do 4.
Lotnisko Leconfield, gdzie sformowano dywizjon 302 leżało w rejonie 12 grupy operacyjnej lotnictwa myśliwskiego. Odpowiednia grupa operacyjna lotnictwa myśliwskiego działała w rejonie obrony przeciwlotniczej na jakie podzielono z chwilą wybuchu wojny z Niemcami terytorium W. Brytanii. W każdym z rejonów działała Grupa (grupa / rejon):
9 środkowo zachodni.
10 południowo zachodni.
11 południowo wschodni (z Londynem).
12 północno wschodni.
13 północnej Anglii i Szkocji.
14 północny.
Należy dodać, że w dniu 2 VIII 1940 r. zorganizowano na lotnisku Northolt drugi polski myśliwski dywizjon lotniczy 303, który osiągnął gotowość bojową 31 VIII 1940 r. Znakiem rozpoznawczym malowanym na kadłubach samolotów dywizjonu 303 były litery RF.
Intensywne szkolenie dywizjonu rozpoczęto 26 VII 1940 r. W dniu 28 VII 1940 r. ukazał się w dywizjonie pierwszy rozkaz dzienny. Na pamiątkę tego wydarzenia w następnych latach dywizjon 302 obchodził w tym dniu swoje święto. 7 VIII 1940 r. uznano dywizjon za zupełnie przeszkolony i wyposażony. Po południu tego dniu przybył na spotkanie z personelem dywizjonu Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysław Sikorski. Za bohaterstwo w boju w kampanii francuskiej zostali udekorowani Krzyżami Walecznych piloci: kpt. Piotr Łaguna, por. Tadeusz Czerwiński, por. Julian Kowalski, ppor. Włodzimierz Karwowski, ppor. Czesław Główczyński i sierż. Antoni Markiewicz.
Bitwa o Wielką Brytanię
Okres (8 VIII – 31 X) 1940 r. uznano w historii II – ej wojny światowej jako bitwę o Wielką Brytanię. Dywizjon 302 niemal od początku uczestniczył w tej bitwie. Pierwszy lot bojowy dywizjon wykonał 15 VIII 1940 r. jako osłona konwoju morskiego. Pięć dni później dowódca dywizjonu S/Ldr Satchell prowadząc dwie sekcje Eskadry B zestrzelił samolot nieprzyjaciela. Od chwili osiągnięcia gotowości bojowej zadaniem dywizjonu 302 była obrona przestrzeni powietrznej wschodniej części Anglii i osłona konwojów morskich płynących wzdłuż tych wybrzeży i w głąb Morza Północnego na odległość zasięgu samolotów Hurricanów używanych przez dywizjon.
Dzień 15 IX 1940 (niedziela) uznano jako przełomowy w „Bitwie o Wielką Brytanię”. Ranek nie zapowiadał większej operacji powietrznej nieprzyjaciela. Patrolowanie rejonu Duxford, gdzie Dywizjon 302 bazował, rozpoczęła o godz. 8.05 trójka pilotów F/Lt Łaguna, S/Ldr Mumler, F/Lt Carter, a następnie zmieniły ich kolejne trójki (9.40, 11.05). Około godz. 11.25 Dywizjon 302 w sile 13 maszyn skierowano przeciwko nadciągającym na Londyn niemieckim formacjom bombowym. W powietrzu znalazły się wszystkie siły 11 grupy, wsparte 5 dywizjonami z 12 grupy. Cała formacja stanowiła jedno Wielkie Skrzydło Myśliwskie nad którym dowództwo powierzono legendarnemu beznogiemu oficerowi RAF S/Ldr (mjr) pilotowi Douglasowi Baderowi. Obie nogi stracił w wypadku lotniczym w XII 1931 r., co nie przeszkadzało mu w wykonywaniu lotów bojowych na które pozwolono mu dopiero po wybuchu wojny. To on wymyślił jednostkę taktyczną tzw. skrzydło myśliwskie, zostając w historii RAF pierwszym dowódcą skrzydła. W krótkim okresie swojej kariery wojennej zestrzelił 20 samolotów niemieckich. W dniu 9 VIII 1941 r. nie wrócił z lotu bojowego nad Francją, dostając się do niewoli niemieckiej, gdzie przebywał do końca wojny. Podczas bazowania na lotnisku Duxford, gdzie dywizjon 302 bazował w okresie 14 – 25 IX 1940 r. stał się on wielkim przyjacielem polskich lotników. Oto jego opinia o polskich pilotach:
„Jeżeli o nas chodziło, kochaliśmy naszych sojuszników Polaków. Byli rycerscy i pełni poświęcenia w niszczeniu wrogów w powietrzu.[..]Znać ich, walczyć z nimi i współżyć było wielkim przywilejem. Sprawie wolności, o którą walczyliśmy, dodali blasku”.
W bojowym raporcie zbiorczym piloci Dywizjonu 302 zgłosili:
- 7 (5 zaliczono) zniszczonych samolotów npla,
- 2 samoloty npla zniszczone prawdopodobnie,
- 1 samolot npla uszkodzony,
bez strat własnych.
Około godz. 14.15 Dywizjon 302 (7 maszyn) wziął udział powtórnie pod dowództwem Douglasa Badera w walce przeciwko kolejnym formacjom npla zdążających nad Londyn. Piloci dywizjonu 302 w popołudniowej walce zestrzelili 5 samolotów npla. W walce poniósł bohaterską śmierć F/O Tadeusz Chłopik, a P/O Stanisław Łapka ratował się ze spadochronem. W obu akcjach tego dnia brał również udział drugi polski dywizjon 303. Około połowa niemieckich samolotów została przechwycona przed Londynem nie docierając do celu. Trzy dni później (18 IX 1940 r.) w godzinach popołudniowych Dywizjon 302 w składzie (patrz tabela) wziął udział pod dowództwem Dauglasa Badera w walce z nplem nad południowo wschodnim Londynem. Piloci Dywizjonu 302 na pewno zniszczyli 7, prawdopodobnie 3 i uszkodzili 1 bombowiec nieprzyjaciela.
W dniu 9 X 1940 r. nadszedł rozkaz z Fighter Command nakazujący dywizjonom 302 i 303 zamienienie się lotniskami i zadaniami, co nastąpiło 12 X 1940 r. Dywizjon 303 przebazował się na lotnisko w Leconfield i przejął zadania dywizjonu 302 – osłonę portów i konwojów, a 302 został przesunięty początkowo na lotnisko Northolt (11 X 40 – 23 XI 40), następnie do West Hampnett (23 XI 40 – 7 IV 41) w rejon portów Portsmouth i Southampton i wraz z niektórymi dywizjonami brytyjskimi miał bronić tych portów i osłaniać konwoje płynące po kanale La Manche. Bazując w Nordholt pierwsze większe starcie z nieprzyjacielem odnotował Dywizjon 302 (Eskadra A) w dniu 15 X 1940 r. zestrzeliwując po 1 Me 109 w godzinach porannych nad Canterbury i w godzinach popołudniowych nad Maidstone. Patrolowanie tego dnia zakończyły krótkie półgodzinne loty w wykonaniu dowódcy Eskadry A F/Lt Łaguny i pilotów Sgt Łyska, Sgt Kosarza i P/O Wróblewskiego.
Dnia 26 X 1940 r. zaraz po wschodzie słońca dywizjon 302 wystartował na lot patrolowy nad kanał La Manche ku brzegom północnej Francji w rejon Calais. Kpt. Piotr Łaguna, prowadzący drugi klucz, pierwszy zauważył w dole na tle falującego morza lecące Messerschmitty. Meldując przez radio „Messerschmitty pod nami!” – znurkował samotnie od strony słońca do ostatniego myśliwca niemieckiego. W pewnej chwili trafiony przez kpt. Piotra Łagunę Messerschmitt wystrzelił czerwonymi płomieniami ognia i runął w dół. Tymczasem piloci z pozostałych niemieckich myśliwców zauważywszy w odległości 800 yardów cały polski dywizjon, na pełnej szybkości odlecieli w stronę brzegów Francji.
W dniu 29 X 1940 r. rozkazem inspektora PSP wprowadzono polową odznakę pilota (zielony wianek do odznaki pilota). Kpt. Piotr Łaguna otrzymał odznakę z numerem 364.
Podsumowując udział polskiego lotnictwa w bitwie o Wielką Brytanię należy stwierdzić, że w bitwie wzięły udział polskie dywizjony myśliwskie 302, 303, dywizjony bombowe 301, 303, oraz grupa polskich pilotów latająca w dywizjonach angielskich. Bilans osiągnięć i strat własnych pilotów w walce jest następujący:
- piloci dywizjonu 302
zestrzelili na pewno 27, prawdopodobnie 11 i uszkodzili 2 samoloty niemieckie; poległo 6 Polaków i 1 Anglik,
- piloci dywizjonu 303
zestrzelili na pewno 110, prawdopodobnie 9 i uszkodzili 6 samolotów niemieckich; poległo 7 pilotów.
- piloci walczący w dywizjonach brytyjskich
zestrzelili na pewno 77 i 1/2, prawdopodobnie 16 i uszkodzili 29 niemieckich samolotów; poległo 16 pilotów.
Co 8 pilot myśliwski biorący udział w bitwie był Polakiem. Kpt. Piotr Łaguna wykonał 17 lotów bojowych, ppłk Mieczysław Mumler 21, podpor. Edward Pilch – 30.
Dowodzenie dywizjonem 302
Dywizjon 302 w dniu 23 XI 1940 wcielono w skład brytyjskiego skrzydła myśliwskiego przenosząc się na lotnisko Westhamonett koło miasta Chichester. Wówczas dostrzeżono potrzebę uporządkowania kompetencji służbowych pomiędzy dowództwem polskim i angielskim dywizjonu (Anglicy byli uważani przez Polaków za doradców, a oni sami uważali się za dowódców). Nieporozumienia nasiliły się od 27 X 1940 r. kiedy dywizjon 302 przebazowano do Northolt. W rezultacie w dniu 5 XII dowódca dywizjonu ppułk Mumler, oficerowie kpt. Czerny, kpt. Wczelik i kpt. Goethel zostali przeniesieni do szkolnictwa. Nowym dowódcą dywizjonu 302 od 6 XII 1940 r. został kpt. pil. Piotr Łaguna bardzo popularny wśród personelu dywizjonu. Każde jego wystąpienie, nawet krótkie przyjmowano burzą oklasków. Szczególną okazją do wystąpienia nowego dowódcy była wkrótce Wigilia Świąt Bożego Narodzenia 1940 r.
W dniu 31 XII z dowództwa dywizjonu 302 odeszli dotychczasowy dowódca brytyjski s/ldr Satchell i dowódca eskadry B f/lt James Thomson, a także f/lt Riley, pozostał jeszcze na następne dwa miesiące jako doradca dowódca eskadry A f/lt Farmer.
Dywizjon stał się całkowicie polski. Życie służbowe w dywizjonie zaczęło układać się dobrze, zapanowała miła zgodna atmosfera. Było to niemałą osobistą zasługą dowódcy kpt. Łaguny, który cieszył się u podwładnych wielkim zaufaniem i szacunkiem. Był dla nich autorytetem. Z podwładnymi rozmawiał o wspólnych troskach. Z dyskusji wysuwał zawsze trafne wnioski dla siebie i dla innych. Był pełen humoru. Chociaż lubił pożartować, nigdy nie zezwalał na jakiekolwiek rozluźnienie dyscypliny i uchybienia służbowe. Lubił dyscyplinę wojskową i wymagał jej od podwładnych. I chociaż czasem unosił na kogoś głos, nikt o to nie miał do niego żalu. Kpt. pil. Łaguna był twardy podczas lotów treningowych dla swoich pilotów. Lot pod jego dowództwem przypominał musztrę drużyny piechoty na poligonie wojskowym. Był jednym z najlepszych pilotów dywizjonu 302. Jako Polak był przykładem patriotyzmu i wielkiej odwagi. Przejawiało się to w walce jak i w słowach, które wygłaszał w uroczystych chwilach jako dowódca do swoich podwładnych.
Od 1941 r. w składzie polskich jednostek lotniczych bojowych działały:
W styczniu 1941 r. dywizjon 302 z dywizjonem 303 operowały w składzie lotnictwa 11 Grupy Myśliwskiej. Brały one udział przede wszystkim w obronie powietrznej południowo zachodniej Anglii oraz w działaniach ofensywnych RAF nad Francją.
W dniu 5 II 1941 r. dywizjon 302 (szyk czterech trzysamolotowych kluczy) wraz z dywizjonami 601, 610 i jeden klucz z dywizjonu 65 wzięły udział w dziennej operacji jako osłona brytyjskich bombowców (około 20 maszyn) mających za zadanie zbombardowanie niemieckiego zespołu lotnisk w rejonie St. Omer w północnej Francji, gdzie stacjonowały niemieckie myśliwce Me – 109 i Me – 110. Dywizjonem 302 dowodził w wyprawie dowódca dywizjonu kpt. Piotr Łaguna. Lotnisko zostało zbombardowane celnie, a bombowce wszystkie powróciły do bazy. Za ich osłonę dywizjon 302 został wyróżniony w poufnym biuletynie lotniczym. Również nie poniósł żadnych strat. Pozostałe dywizjony straciły 7 myśliwców.
Rozkazem Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego z dniem 20 III 1941 r. kpt. Piotr Łaguna otrzymał awans na stopień majora.
Dywizjon 302 po tymczasowym pobycie w okresie 1 – 6 IV w Tangmere, w dniu 7 IV przeniósł się na lotnisko Kenley położone po południowej stronie Londynu. Lądowanie dywizjonu wprowadziło w zachwyt doświadczonych pilotów angielskich i personel angielski lotniska i podziw dla kunsztu wyszkolenia polskich pilotów. Na krótkich i pochyło zakończonych pasach, Polacy lądowali w szyku eskadrowym po 9 samolotów, trójkami jednocześnie, co było przedsięwzięciem ryzykownym. Ocenę tego wydarzenia sporządził oficer wywiadowczy dywizjonu P/O Jan Jokiel przypisując powodzenie akcji umiejętnościom dowódcy dywizjonu:
„Miał rację i dobre wyczucie nasz wódz Piotr Łaguna, starannie i drobiazgowo przygotowując się do przenosin. Takie uformowanie szyków, bezbłędne podejście i lądowanie to wspaniała wizytówka dla dywizjonu, który tym wstępnym bojem zdobył pozycję wśród starej, doświadczonej kadry pilotów”.
W pierwszy dzień Wielkanocy 1941 r. (13 kwietnia) piloci Dywizjonu 302 uczestniczyli w uroczystym śniadaniu wielkanocnym
zorganizowanym po polsku. Po wysłuchaniu patriotycznej mowy dowódcy mjra Piotra Łaguny spożywali pokarmy poświęcone przez księdza specjalnie sprowadzonego z Londynu. W drugi dzień Świąt Wielkanocnych dywizjon odbył lot nad Francję.
Dnia 8 V 1941 r. z lotniska Kenley o godz. 17,35 wystartowało na lot patrolowy w rejon Beachy Head – Brighton 6 myśliwców z eskadry A dywizjonu 302 dowodzonych przez dowódcę dywizjonu mjr Piotra Łagunę (patrz tabela obok).
Niespodziewanie od strony słońca zaatakowało ich 6 niemieckich myśliwców Messerschmitt, którym udało się trafić samoloty Sgt Domagały i S/Ldr Łaguny. Piloci ratowali się skokiem ze spadochronem. W tym rejonie i w tym czasie niebo patrolowały niemieccy myśliwcy ze Stab I/JG 51 dowodzeni przez Hptm. Joppiena, a zestrzelenia zaliczyli Hptm. Joppien i Fw. Erwin Flieg.
Oto jak barwnie opisał udział Piotra Łaguny w tym locie patrolowym, nie mniej doświadczony as polskiego lotnictwa z czasów II – ej wojny na Zachodzie Wacław Król w książce „W dywizjonie poznańskim”:
„Łaguna był odważny i podstępny w walce. Gdy w wyniku gwałtownych uników przed seriami niemieckiego myśliwca zauważył w pewnej chwili żółtą mordę goniącego go na dużej prędkości Messerschmitta, zamknął gwałtownie gaz i pociągnął drążek sterowniczy na siebie, zmuszając samolot do pionowego wznoszenia się i szybkiej utraty prędkości postępowej. Niemiec minął go w małej odległości i przeszedł w skręt na zmniejszonym gazie. W tym samym momencie Łaguna szarpnął rączką gazu i zwalił swój samolot za lecącym spokojnym lotem Messerschmittem. Nie spodziewający się takiego obrotu sytuacji Niemiec poderwał maszynę, lecz w tej chwili dostał z tyłu serię pocisków i stanął w płomieniach. Łaguna był strzelcem wyborowym, a w połączeniu z wysokim kunsztem pilotażowym potrafił zmienić sytuację na swoją korzyść i zestrzelić przeciwnika. W chwili zwycięskiego upojenia los splatał mu przykrego figla. Odwracał właśnie wzrok od swej ofiary, by okiem dowódcy ocenić sytuację na polu walki, gdy znienacka celna seria wroga ugodziła z tyłu jego Hurricana. Silnik zatrząsł gwałtownie, jakby się miał rozlecieć w drobne części, buchnął kłębem czarnego dymu, a stery przestały reagować na ruchy drążka w kabinie pilota. Piotr Łaguna zdał sobie sprawę z tego, że to już koniec z jego samolotem. Błyskawicznie podjął decyzję na opuszczenie go i skok ze spadochronem. Nic innego nie pozostało mu do roboty, odemknął osłonę kabiny. Do wnętrza wtargnęły gwałtownie wiry mroźnego powietrza, wykrzywiły pilotowi twarz, utrudniały wydostanie się na zewnątrz. Samolot kręcił się w nieustalonej figurze pilotażowej. Wkrótce pochłonęły go chmury, nic nie widział, przyciskało go do siedzenia, rzucało o ściany kabiny. Nie mógł wydostać się z kabiny. Aż wreszcie zdobył się na wielki wysiłek, wytężył wszystkie mięśnie i stawiając stopy na siedzeniu, podniósł się. Potem wszystko znikło: i mocne wgniatanie do siedzenia, i obłędny taniec samolotu, i szum w uszach. Wokół była cisza. Wyszarpnięcie rączki wyzwalającej spadochron nie nastręczyło już żadnych trudności. Nagłe szarpnięcie szelek spadochronowych sprawiło pilotowi pewien ból, ale ból ten był dla niego sygnałem, że spadochron się otworzył. Łaguna uchwycił się rękoma pasów spadochronowych, odetchnął raz i drugi, spojrzał do góry. Czasza białego płótna majaczyła się we mgle nad jego głową. Był bez hełmu lotniczego, widocznie stracił go w czasie opuszczaniu samolotu. Było zimno, co niewątpliwie oznaczało, że znajduje się jeszcze na dużej wysokości. Opadał powoli, miał więc czas do rozmyślania. Skonstatował również ze zdziwieniem, że był bez prawego buta lotniczego i dlatego mu było tak zimno w prawą stopę. Roztrząsał dalej sprawę, czy jest nad lądem, czy też nad morzem? Nigdy się jeszcze nie kąpał tak wczesną porą wiosenną. Na samą myśl o kąpieli robiło mu się gorąco.
Nagle chmury skończyły się i pozostały w górze, a Łaguna szybko opadał. Wysokość, na jakiej znajdował się, wynosiła chyba około 3000 stóp. Przeraził się, gdy spojrzał w dół, bo pod sobą ujrzał ciemne i pofalowane morze. Wkrótce jednak stwierdził z wielką ulgą, że opada na brzeg lądu, który wynurzył się z oparów mgielnych. Lecz co to? Znów zmienił kierunek opadania i zdawało się że leci do morza. Wtedy uświadomił sobie, że te dziwne zmiany są wynikiem kołysania się na sznurach spadochronu. A gdy bujanie w pewnym momencie ustało na chwilę, stwierdził z zadowoleniem, że wiatr spycha go w stronę lądu. A więc nie będzie kąpieli!
Szkoda tylko, że zgubiłem but – rozmyślał Łaguna. Na pewno utopił się w morzu razem z samolotem. Będzie nieprzyjemnie spacerować po mokrej ziemi.
W dole widać już było zabudowania rozrzucone wzdłuż szosy obsadzonej drzewami. Łaguna stwierdził, że spada wprost na zagrodę, chociaż czasem zdało mu się, że ją minie z boku. Z dołu dochodziło głośne ujadanie psa i wrzaskliwe gdakanie kur. W takim właśnie kierunku, na oddalony od zabudowań barak, skąd dochodził wrzask gdakających kokoszek, znosił go wiatr. Białe kury, a nawet groźny kogut, uciekały teraz w popłochu pod barak na jego widok.
Łaguna nie miał już czasu na rozmyślanie, ziemia była zbyt blisko. Zdążył jeszcze obrócić się twarzą z kierunkiem wiatru i runął swym stukilowym ciężarem na zabłoconą ziemię, tuż przed szopę. Nie utrzymał się na nogach, przewrócił się, dając nura do wnętrza szopy w sam środek kurzej rodziny. Sznury spadochronowe zaczepiły o dach i zatrzymały ruch Łaguny do przodu, co niechybnie uratowało go od potłuczenia się. Wrzask kur stał się teraz nie do opisania, kłęby piór i kurzu zapełniły wnętrze szopy, a ujadający pies dopełniał podniosłego momentu przywitania rozbitka powietrznego na ziemskim padole.
Gdy Łaguna oswoił się z mrokiem i uwolnił od pasów spadochronowych, spojrzał na uczynione przez siebie pobojowisko. Około dziesięciu białych kur leżało bez ruchu, a okaleczone czyniły w dalszym ciągu potworny wrzask. Uspokajając psa zamierzał wyjść spod szopy, ale po paru krokach poślizgnął się nagle i o mało nie upadł. Jego prawa stopa trafiła na żółtą, lepiącą się maż. Biel skorupek z potłuczonych jajek wytłumaczyła mu wszystko. Musiał chyba przy upadku potrącić kosz z jajkami i stąd ta nie upieczona, surowa i oślizła jajecznica.
- Psiakrew – zaklął z uśmiechem – jeszcze czegoś podobnego w życiu nie widziałem! Zupełnie jak na filmie.
Nagle pies się uspokoił, a zza węgła ukazał się farmer ze skupioną twarzą i grubym kijem w ręku. Łaguna wysunął się już z szopy na światło dzienne, a widząc poważną i niezdecydowaną minę Anglika, powitał go stereotypowym, angielskim pytaniem:
- Good morning, nice day to day, isn’t it? (Dzień dobry, ładny dzisiaj mamy dzień, prawda?).
Farmer spojrzał już łagodniej na skoczka, a stwierdziwszy, że stoi przed nim pilot w stalowym mundurze RAF z napisem Poland na rękawach, uśmiechnął się szczerze, a rzuciwszy kij w kąt, podszedł pewnym krokiem do Łaguny, uścisnął mu brudną dłoń. Na poczynione spustoszenie pod szopą machnął lekceważąco ręką.
- Żona przygotuje smaczny obiad z kur. A makaron pan lubi? – zapytał znienacka Łagunę – Będzie rosół z makaronem i kura w potrawce. A może pan woli kurę pieczoną?
- Dziękuję, wszystko lubię. Gdzie mógłbym się trochę umyć, bo jestem strasznie brudny.
- Proszę do domu. A to co? Pan bez jednego buta – zdziwił się.
- Zgubiłem go podczas opuszczania samolotu – objaśnił z uśmiechem Łaguna.
- Jezus Christ! – Wykrzyknął Anglik.
Potem wypadki potoczyły się już się jak w bajce. Whisky rozgrzała wkrótce Łagunę a poobiednia drzemka przywróciła mu zachwianą równowagę nerwową. Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy adiutant dywizjonowy, kpt. Łukaszkiewicz, z lekarzem Pokrzywickim zabrali czarnym samochodem Łagunę.”
Odwieziony do Kenley pozostawał na zwolnieniu lekarskim.
Dowództwo nad dywizjonem, od 28 V 1941 r. oficjalnie, przejął dowódca jednej z eskadr, kpt. Witorzeńć, przybyły w dniu 13 V 1941 r. z dywizjonu 306 „Toruńskiego” stacjonującego w Northolt. W dniu 28 V 1941 r. personel dywizjonu 302 pożegnał byłego dowódcę mjr Piotra Łagunę, który przy okazji oznajmił, że odnalazł przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż żonę i dwoje dzieci, przebywające w obozie dla uchodźców w Indiach. Poczynił nawet starania o sprowadzenie ich do Anglii. Tego samego dnia utrudzony i zmniejszony w bojach dywizjon 302, został przesunięty na lotnisko Jurby na wyspie Man na Morzu Irlandzkim położone z dala od pól bitewnych. Miało to zapewnić odpoczynek, oraz przeprowadzić nabór i przeszkolić nowych ochotników do latania w dywizjonie.
Mjr Piotr Łaguna przebył z dywizjonem 302 szlak bojowy od lotniska Leconfield do Kenley. Dodajmy, że dywizjon 302 w pierwszym okresie działalności bojowej w Anglii (do 7 VIII 1941 r.) bazował na następujących lotniskach:
Od 18 VIII 1941 r. dywizjon 302 wraz z dywizjonami 316 i 317 wszedł w skład nowego 2 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego związanego z lotniskiem Exeter działającego w 10 Grupie Myśliwskiej. Dywizjony tego skrzydła pełniły dyżury alarmowe, osłaniały konwoje morskie i wyprawy bombowe udające się na bombardowanie celów w rejonie Cherbourga i Brestu we Francji, lub też wykonywały wymiatanie w tamtym rejonie.
W/g słów Adama Zamojskiego:
„dywizjon 302 uzyskał wysoką reputację jako ochrona, że często wyznaczano go do eskorty przelotów króla lub dygnitarzy. Kiedy Churchill wracał w 1942 r. z północnej Afryki, dywizjon wycofano ze skrzydła i wysłano by osłaniał jego samolot”.
Od 29 VI 1943 r. dywizjon 302 wraz z dywizjonem 317 tworzyły na lotnisku w Perranporth 3 PSM.
W czasie walk na froncie zachodnim dywizjon 302 osiągnął duże sukcesy. Piloci tego dywizjonu zestrzelili na pewno 47 samolotów niemieckich, 25 zestrzelili prawdopodobnie i 18 uszkodzili. Gdy lotnictwo niemieckie zostało wyeliminowane z walk powietrznych, dywizjon 302 skoncentrował swoje uderzenie na cele naziemne. Bombardował koncentracje wojsk nieprzyjacielskich, ostrzeliwał z broni pokładowej transporty samochodowe i kolejowe, atakował czołgi, wyrzutnie V-1, niszczył fabryki i obiekty wojskowe. Polskie Siły Powietrzne w Wielkiej Brytanii rozwiązane zostały w 1947 r. Osiągnięcia bojowe dywizjonu 302 były w dużej mierze zasługą współtwórcy i w pewnym okresie dowódcy dywizjonu mjr pil. Piotra Łaguny. Dzięki swojej wspaniałej osobowości cieszył się wysokim autorytetem i poszanowaniem wśród przełożonych i podwładnych.
1 Polskie Skrzydło Myśliwskie
Podczas rekonwalescencji mjr pil. Piotra Łaguny rozeszła się wiadomość, że ma on objąć funkcję dowódcy 1 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego w Northolt, na co wskazywały jego kilkakrotne wizyty w Inspektoracie PSP w Londynie. 1 PSM zostało zorganizowane 15 IV 1941 r. na podlondyńskim lotnisku Northolt. W składzie skrzydła były myśliwskie dywizjony – 303 „Warszawski” im. T. Kościuszki, 306 Toruński, 308 Krakowski i 315 Dębliński, wyposażone w samoloty Supermarine Spitfire Mk – II, przewyższające walorami bojowymi niemieckie myśliwce Messerschmitty Me – 109.
Dowódcą angielskim 1 PSM został kanadyjczyk w/cdr John Kent, polskim w/cdr Witold Urbanowicz (15 IV 1941 – 31 V 1941). Utworzone w lotnictwie myśliwskim RAF – u nowe jednostki taktyczne zw. Skrzydłami (Wings) składały się od dwóch do czterech dywizjonów działających w powietrzu jako całość. Dowództwo nad nimi powierzano doświadczonym oficerom w stopniu podpułkownika (Wing Commander). Od 15 X 1943 r. skrzydło stało się wyłącznie jednostką latającą, a do jego obsługi przydzielono nowo utworzoną jednostkę tzw. polowy port lotniczy. I tak 1 PSM przeformowane na 131 Skrzydło Myśliwskie (dywizjony 302, 308 i 317), było obsługiwane przez 131 Polowy Port Lotniczy. Po zakończeniu działań wojennych 131 Polskie Skrzydło pozostało do końca 1946 r. w Niemczech w składzie brytyjskich sił okupacyjnych. Mjr pil. Piotr Łaguna został wyznaczony na dowódcę 1 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego od 1 VI 1941r.
1 PSM brało coraz częściej udział w lotach ofensywnych nad Francją i Belgią. Lot bojowy w dniu 27 VI 1941 r. okazał się tragiczny dla dowódcy 1 PSM mjr Piotra Łaguny. A oto, co na temat tego tragicznego lotu napisał por. pil. Mirosław Feric w kronice dywizjonu 303 „Warszawskiego”:
„27 czerwca 1941 r. pogoda była słoneczna, widzialność doskonała. Zarządzono lot nad Francją na wymiatanie i ostrzeliwanie niemieckich celów naziemnych w rejonie od Le Touquet do Gravelines na wysokości od 15 do 12 tys. stóp. Powrót trasą na Dover. Dywizjonowi towarzyszyła para Wing Commander Kent i Wing Commander Łaguna.
Z nad Le Touquet dywizjon wykonał wymiatanie czwórkami w kierunku na Gravelines, obniżając stopniowo wysokość aż do 4 tys. stóp. W czasie tego lotu piloci zauważyli 3 Messerschmitty ME – 109 z prawej strony. Dowódca wysłał na nich jedną czwórkę. Messerschmitty, widząc zbliżające się nasze samoloty, uciekły w chmury. Reszta dywizjonu skręciła w lewą stronę i otrzymała silny ogień artylerii przeciwlotniczej. Po zebraniu dywizjonu dowódca wydał rozkaz zaatakowania z lotu koszącego niemieckiego lotniska, położonego w pobliżu Calais, miasta położonego w najwęższym przejściu Cieśniny Kaletańskiej. Podczas tego ataku został trafiony ogniem niemieckich działek przeciwlotniczych „Spitfire” mjr pil. Piotra Łaguny. Ppor. Drobiński widział, jak jego Spitfire uderzył w ziemię i zapalił się. Piloci ostrzelali z działek i karabinów maszynowych samoloty znajdujące się na lotnisku, a także stanowiska artylerii przeciwlotniczej, dispersal, prowizoryczne hangary i żołnierzy. Zostały zniszczone na pewno na ziemi 3 Messerschmitty Me – 109, a 2 Me – 109 prawdopodobnie. Z lotu nie powrócił Wing Commander Piotr Łaguna – dalszych wiadomości o nim brak”.
Mjr Piotr Łaguna został pośmiertnie mianowany podpułkownikiem. Na dowódcę 1 PSM wyznaczono dotychczasowego dowódcę dywizjonu 306 mjr pil. Tadeusza Rolskiego. Angielski dowódca 1 PSM W/Cdr John Kent, który towarzyszył polskiemu dowódcy skrzydła ppłk Piotrowi Łagunie w jego ostatnim locie wydał taką opinię o polskich pilotach:
”Cechowała Polaków gotowość, by pomóc koledze w opałach. Byłem jej świadkiem wielokrotnie”. ”Polskich lotników oceniam jako godnych wielkiego zaufania, jak również wysoce zdyscyplinowanych w walce, wspaniałych strzelców i w ogóle najwyższej klasy zawodowych pilotów myśliwskich.{..}My którzy lataliśmy i walczyliśmy z nimi, nigdy nie zapomnimy, a Anglia nie powinna zapomnieć, jak wiele zawdzięcza niepokonanemu duchowi, męstwu i lojalności Polaków”.
Były to cechy, które swoim podkomendnym wpajał ppłk Piotr Łaguna. W lotnictwie polskim w Wielkiej Brytanii przeszedł wszystkie szczeble dowodzenia:
- dowódcy eskadry A w dywizjonie 302 w okresie 26.07.1940 – 05.12.1940
- dowódcy dywizjonu 302 w okresie 06.12.1940 – 28.05.1941
- dowódcy 1 PSM w okresie 01.06.1941 – 27.06.1941
W miejscu gdzie spadł z samolotem ppłk Piotr Łaguna po zestrzeleniu przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą, jeszcze niedawno ledwo było widać kamienną tablicę z wyrytym, prawie już niewidocznym napisem W/Cdr P. Łaguna.
Nagrobek poświęcony P. Łagunie znajduje się na cmentarzu komunalnym w Pihen les Guines, miejscowości położonej 10 km na południe od Calais. Na grobie jego rodziców na cmentarzu parafialnym w Wąsoszu w diecezji łomżyńskiej znajduje się epitafium poświęcone jego pamięci:
„Ppłk pil. Piotr Łaguna lat 36 dowódca dywizjonu 302 zginął śmiercią bohatera 27 VI 1941 r. w okolicach Calais we Francji i tam pochowany. Odznaczony orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. Cześć jego pamięci”.
Piotr Łaguna walczył i zginął bohatersko jako polski pilot myśliwski na obczyźnie „za wolność Waszą i Naszą”. Za ofiarność i bohaterstwo odznaczony był orderem Virtuti Militari, 4 - krotnie Krzyżem Walecznych i wieloma odznaczeniami polskimi, francuskimi i angielskimi. Pozostawił żonę Wandę i dwójkę dzieci - Ewę i Jana, których po wybuchu wojny jako rodzinę oficera polskiego władze państwowe ewakuowały na wschód Polski. Po napaści Sowietów na Polskę znaleźli się wśród deportowanych na Syberię. Na nieludzkiej ziemi, gdzie aby przetrwać mrozy, matka przetrzymywała dzieci w workach z sieczką (drobno pocięta słoma) przebywali do 1941r. Następnie z grupą dzieci i młodzieży deportowanych z kresów Polski w głąb ZSRR, poprzez Indie (lista 15.11.1943 r.), przedostali się do Australii.
Koledzy Piotra Łaguny którzy przeżyli wojnę, defiladę zwycięstwa w Londynie (8 VI 1946 r.), obserwowali ze łzami w oczach na chodniku. Rząd Wielkiej Brytanii pomimo wcześniejszych słów o bohaterstwie i zasługach polskich pilotów w walce o Anglię, nie docenił ofiary polskiej krwi przelanej hojnie na ziemi brytyjskiej. Dla tych co ocalili Londyn zabrakło miejsca w szeregu defilujących przedstawicieli ponad 30 krajów sprzymierzonych.
Przebieg służby wojskowej ppłk Piotra Łaguny:
P.S.