top of page

 

Tematy: Bartnictwo - Bobrownictwo - Handel drzewem - Karczmarstwo - Łowiectwo - Łupiestwo - Młynarstwo -

               Uprawa ziemi - Rybactwo - Rudnictwo - Smolarstwo - Tkactwo.

 

Bartnictwo

 

Rozległe puszcze nad Wissą pierwotnie dostarczały miodu Jaćwingom, ludom penetrującym te tereny. Po upadku Jaćwieży i włączeniu puszcz nad Wissą do Mazowsza, weszli tu bartnicy mazowieccy. Budowali w puszczy budy lub szałasy, mieszkając w nich na wiosnę w czasie oczyszczali barci i z końcem lata w czasie miodobrania. Po skolonizowaniu tych ziem barcie stały się własnością księcia. Pozostawały nadal w rękach bartników, w zamian za uiszczanie rocznej daniny bartnej do skarbu książęcego. W ziemi wiskiej od boru bartnego płacono księciu 1 rączkę miodu, których 6 mieściło się w jednej beczce zw. visa.

W nadaniach ziemi książę z zasady pozostawiał sobie dochody z barci znajdujących się w lasach na nadanej ziemi. Było to tzw. regale bartne, tzn. prawo księcia do barci znajdujących się na terenach prywatnych, co równało się ograniczeniu praw właściciela ziemi. Bartnicy książęcy wchodzili do lasu bez potrzeby informowania jego właściciela. Rodziło to wiele konfliktów między właścicielami lasów i bartnikami. Regale bartne w ziemi wiskiej zlikwidowano w 1506 r. na sejmiku ziemi wiskiej w Przytułach, ale spory toczyły się jeszcze do 1538 r. Właściciele terenów na których znajdowały się barcie książęce dążyli do ich wykupienia. Przykłady wykupu barci książęcych przez właścicieli terenów na których znajdowały się barcie książęce:

 

1522 r. – Jan Zakrzewski w Zakrzewie Wiązownicy.

1527 r. – Stanisław Wierzbowski  w Kuchmistrzewie.

1529 r. – Stanisław Chełpa w  Chełpy Kacprówpiec.

 

Pola na których kiedyś były większe bory bartne, zw. Łazy. Nazwy takich pól można spotkać koło Wąsosza, Grajewa, Radziłowa, Milewa, Ławska i Mścich. W okolicy Wąsosza bory bartne były przy trzecim dopływie Wissy wypływającym zza wsi Koniecki. Swe barcie nad rzeką Wissą mieli nawet bartnicy z Goniądza składając daninę bartną książętom mazowieckim. Komtur z Łęku usiłował z nich ściągać w 1409 r. czynsz bartny, co znalazło odbicie w skardze Wielkiego Księcia Witolda do Wielkiego Mistrza Urlika von Jungingena. W lasach żebrowskich w 1524 r. barcie posiadał  ks. Adam Szczuka pleban z Kobylina, wcześniej wikary w Wąsoszu. O bartniku książęcym z Wąsosza Bednarskim wspomina się w 1525 r.

Wycinanie lasów związane z rozwojem osadnictwa wpływało niekorzystnie na bartnictwo. Bartnictwo w powiecie wąsoskim najdłużej utrzymało się w puszczy Dybła, w której jeszcze w 1565 r. było 800 barci.

Szlachta pozbawiona barci przy nadaniach ziemi, zakładała je sama w granicach swoich włók. Trudniąca się bartnictwem szlachta była zwolniono w pewnym okresie z udziału w pospolitym ruszenia np.: w 1497 r. z  pow. wąsoskiego z tego powodu byli zwolnieni:

 

Marcin z Gardot, Stefan Gogola z Mścichów, Paweł ze Święcienina, Paweł z Mścichów, Bartłomiej syn Jakuba z Borawic a Wissa, Mikołaj z Chojnowa, Stanisław z Niedżwiadnej, Piotr z Sulewa,  Jan wójt z Dybły.

 

Wspólne potrzeby bartników, z których wielu pochodziło z drobnej szlachty wymusiły powstanie urzędów bartnych i zwyczajowego prawa bartnego. Gmin bartny z pośród szlachty wybierał starostę bartnego i 8 sędziów przy sądach bartnych większych, lub 2 sędziów przy sądach bartnych zwykłych. Sądy bartne większe były w Wiżnie, a sądy bartne zwykłe były w Wąsoszu. Starosta bartny strzegł powinności bartników i przewodniczył sądom bartnym. Przez 40 lat przed końcem XV w. starostą bartników wiskich był założyciel Bęćkowa Andrzej Bączk Szczuka. Z pośród wybranych przez gmin bartny sędziów starosta bartny mianował sędziego i podsędka, oraz swego zastępcę tzw. podstarościego. Sędzia i podsędek, wspólnie z gminem bartnym, obierali pisarza bartnego, który utrzymywał księgi bartne. Dni naznaczone do sądzenia spraw w sądach bartnych nazywano rokami bartnymi. Nierozstrzygnięta sprawa w sądzie bartnym zwykłym trafiała do rozpatrzenia w sądzie bartnym większym. Przykładem może być tu sprawa jaka toczyła się w 1514 r. w Wąsoszu a następnie w Wiżnie między Janem Milikiem z Bzur i Janem Bzurą o bór bartny po jego ojcu Mikołaju. Sądy bartne zniesiono w 1801 r.

 

Bobrownictwo

 

Na rozpatrywanym terenie szeroko rozlewające swe wody rzeki i ich dopływy obfitowały w ryby i bobry. Najliczniejsze siedliska bobrów zw. gonami lub żeremiami na Mazowszu były nad Biebrzą, dawniej zwaną Bobrą od obfitości tych zwierząt. Należy przypuszczać że i nad Wissą jako dopływie Biebrzy były bobrownie. Nazwa rzeczki Bobrowystok uchodzącej do Wissy między Ławą a Gręską i nazwa terenowa Bobrówka pola wąsoskiego wskazuje na obecność w tych miejscach bobrów. Gniazda i siedliska bobrów w Polsce już w XIII w. były objęte hodowlą i opieką. W myśl specjalnego statutu w obrębie ziem księcia istniał urząd bobrowniczego powołany do dozoru takich bobrowni (hodowli bobrów). Dozorca i zarazem łowca bobrowy nazywał się bobrownikiem. Od osad takich bobrowników powstawały istniejące do dziś nazwy wsi i miasteczek, oraz nazwiska ludzi.

Hodowla bobrów przynosiła księciu duże dochody. Z jednej bobrowni pozyskiwano w sezonie do 100 futer. Futra bobrowe były cennym surowcem na kołnierzyki i kołpaki (czapki) dla możnych. Nosili je senatorowie i prałaci. Również dzisiaj nad Wissą pojawiają się siedlisko dziko żyjących bobrów, najchętniej gdzie rosną wierzby, topole, jesiony i brzozy. Kora tych drzew, liście i miękkie młode pędy są dla nich przysmakiem. Z mocnych, okrąglaków budują wysokie chaty – szałasy, połączone z brzegiem rzeki za pomocą tamy. Do tego dochodzą ziemne korytarze, które mają swoje ujście w wodzie.

 

Handel drzewem

 

Eksport drzewa w ziemi wiskiej osiągnął największy rozkwit w XV w. Drzewo stało się towarem eksportowym po nadaniu pierwszych przywilejów na ziemię przez księcia Janusza I. Szlachta wycinała lasy dla przysposobienia ziemi pod pola uprawne. Drzewo nabywali głównie kupcy wąsoscy, chociaż pojawiali się tu również kupcy gdańscy. Wyrębu drzew dokonywali często wynajęci robotnicy, głównie zimą. Na zamarzniętych podmokłych terenach ułatwiony był wywóz drzewa do bindug skąd po roztopach spławiano je w kierunku ujścia rzek. Bindugą nazywano teren nad rzeką wraz z przybrzeżną przestrzenią wodną, służącą do składowania, łączenie drewna w tratwy i dalszego spławu. Bindugi były nawet na małych rzeczkach np. na Dyble (1430 r.) gdzie zamieszkiwał niejaki Świder. Przy ujściu tej rzeczki do rzeki Ełk w miejscu składowania drzewa powstała nawet wieś o nazwie Binduga. Dzisiejsza nazwa rzeczki Dybła to Binduga. Być może w to miejsce dostarczyli Szyjkowie w 1436 r. tratwę drewna wyborowego jako zapłatę dla księcia za 30 włók ziemi nad Gręską. Drzewo z karczunku nad Wissą sprzedawano głównie w Gdańsku, w tym półobrobione (wanczos, czamer, klepki, wanty, maszty) w/g cen obowiązujących w Gdańsku. Spław odbywał się głównie w czasie większej wody. W transporcie wysyłano również smołę i popiół drzewny które wyrabiano z gorszych gatunków drzewa.

Drzewo z wyrębu w ziemi wąsoskiej zwożono głównie nad Wissę koło Kownat, koło Bożej Męki, koło Szczuków i w miejsce zw. Olszyno. Drzewo i przerobione z niego surowce przetransportowywano do bindugi w Rydzewie nad Wissą, należącej do Marcina z Kurzątków (wzm. 1422 r. – 1425 r.). W 1422 r. do tej bindugi dostarczył drzewo Dobek z Maciejem z Janikowa dla Stanisława z Łomżycy. Włodzimierz z Radziłowa Koła w 1425 r. dostarczył wójtowi z Giełczyna tratwę drzewa na brzeg Wissy, po połowie „u Bożej Męki” i koło Kownat. Ożywiony handel drzewem umożliwił wielu kupcom wąsoskim zgromadzenie ogromnych fortun, za które często nabywali ziemię pod przyszłe majątki ziemskie. Mieszczanin wąsoski Maciej Kramarz w 1451 r. za 60 kop gr. nabył Nagórczyno (Kramarzewo), oraz przejął za długi Wiązownicę Przezdomy (Zakrzewo). Inny mieszczanin wąsoski Maciej Lang w 1489 r. kupił za 70 kop gr. 2 włóki wójtostwa w Wąsoszu, oraz w 1493 r. od księcia za 100 zł węgierskich 10 włók Starej Dybły (Łękowo).

Handel drzewem i jego przetworami prowadził na dużą skalę Jaśko z Roman, założyciel Wąsosza. W 1423 r. współpracował z nim Mroczesław z Milewa. W księgach łomżyńskich sądowych z lat 1423 - 1444 odnotowano sprzedaż przez Jaśka Romana tysięcy sztuk drzewa. W 1429 r. od Wielkanocy do dnia św. Jana Chrzciciela dostarczył on Janowi Szorcowi z Gdańska 30 łasztów popiołu. Ów kupiec gdański często przebywał w ziemi wiskiej, a o jego interesy dbali tu specjalni agenci. Zapewne to on dorobił się urzędu podsędka zakroczymskiego (1453 r.), a jego syn, również Jan pełnił jeszcze ważniejsze urzędy; podkomorzego malborskiego, starosty kiszewskiego, posłował z województwa pomorskiego na elekcję Zygmunta III (1587 r.). Zmarł bezżenny. Udział Jaśka Romana w handlu z kupcami gdańskimi odnotowano w księgach gdańskich z lat 1430 - 1436. Księgi te odnotowały również w 1436 r. zakup drewna i popiołu w Wąsoszu, oraz w 1429 r. z bindugi nad Wissą. Produkty te trafiały nawet do portów Anglii i Skandynawii. Zgodnie ze statutem z 1426 r. eksporterzy drzewa płacili cło wodne. Na Narwi w Wiżnie płacili oni od wiosła 3 1/2 gr., od tratwy drzewa 30 gr., od glenia wańczosu (deszczułek) 1 gr 3 d. Pobierano też cło wodne na Wissie w Wąsoszu, które za 1526 r. wyniosło 3 fl.

Książę Władysław I w okresie swoich rządów w ziemi wiskiej (1435 - 1455) za odnawiane przywileje nadań ziemi często pobierał opłaty w drzewie. I tak mieli księciu dostarczyć:

 

Klemens Żebro - 500 szt. drzewa za 10 włók w Żebrach Łubiance.

Piotr Łubiany - 1000 szt. drzewa za 10 włók ziemi w Łubianem.

Szyjkowie - tratwę drewna wybor. za 30 wł. nad Gręską.

Borzym i Szczepan z Ciemianki - połowę tratwy drewna za 30 włók koło Szczuk.

Paweł z Mamina - 500 szt. drzewa za 3 włóki nad Łubianką.

 

Pozyskiwane drewno było również środkiem płatniczym w zawieranych transakcjach. Mieszczanin wąsoski Konieczko nabył od księcia w 1453 r. za 300 szt. drzewa czambrowego i 60 szt. wielkich kleszczy (belki drewniane łączące krokwie dachowe) 5 włók z „nadmiarków” (nadwyżka gruntów wynikająca z powtórnych pomiarów) i 2 włóki obok, w polach przyległych do gruntów Wąsosza na których założył wieś Konieczkowo – Rostuszewo (obecnie Koniecki - Rostruszewo).

 

Karczmarstwo

 

Karczmy pospolite po wsiach i miasteczkach powstawały już w czasach piastowskich równocześnie z powstawaniem wsi lub miasteczka. Wraz z przywilejem na karczmę, karczmarz otrzymywał kilka włók ziemi, od których płacił czynsz. Część karczmarzy zobowiązana była do służby wojskowej. Zawód karczmarza miał pewne prawa ale i obowiązki. Na karczmarzu nie wolno było dokonywać gwałtu, a sam karczmarz powinien był być zawsze trzeźwy, uprzejmy, ludzki, dogodny, czujny i baczny. Informacją, że dany dom jest gospodą była wiecha, jako że dla niepiśmiennego ludu napisów informacyjnych jeszcze na gospodach nie umieszczano. Z trunków do XV w. podawano w karczmach miód i piwo, a od XV w. przybyła jeszcze gorzałka.

W karczmie spotykali się i biesiadowali mieszczanie, oraz zatrzymywała się okoliczna szlachta gdy przybywała do kościoła, urzędów, lub w interesach. Podróżni mieli tu zapewnione noclegi, obrok dla koni, oraz wyżywienie. Z trunków podawano piwo, wino, oraz gorzałkę. Gościom często przygrywał skrzypek, utrzymujący się z datek biesiadników. W/g Zygmunta Glogera w większych polskich karczmach budowanych z drewna w XVII - XIX w. na środku karczmy była brama z przejazdem na przestrzał do obszernego stanu (stajni z wozownią) przystawionego prostopadle z tyłu do karczmy (patrz szkic obok).

W okresie powojennym przy Rynku w Wąsoszu u wylotu ul. Sienkiewicza stały jeszcze dwa drewniane budynki

zamieszkałe przez rodzinę Jaśkowskich, pozostałość po staropolskiej karczmie podobnej do polskich karczm budowanych z drewna na Podlasiu. Na zdjęciach niżej widok karczmy staropolskiej od frontu wg szkicu z Encyklopedii staropolskiej Z. Glogera i  zdjęcie budynków po karczmie przy Rynku w Wąsoszu wykonane w latach 60 – tych XX w.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na zdjęciu prawym widoczna jest brama wjazdowa do „stanu”. Lewy budynek miał już wówczas rozebrany komin i był wyłączony z eksploatacji. Nad przejazdem były jeszcze zachowane belki stropowe łączące poddasza obu budynków, co świadczy o tym, że w przeszłości oba budynki przykrywał jeden wspólny dach.

Karczmom położonym pod miastami przy traktach nadawano często charakterystyczne nazwy. W końcu XVIII w. na ruchliwych traktach wokół Wąsosza powstały osobne osady karczemne o takich charakterystycznych nazwach:

 

Dybełka - między Wierzbowem a Niedżwieckimi,

Utrata - między Szczuczynem a Miętusewem,

Przeszkoda - między Zacieczkami a Wólką,

Oportowo - między Modzelami a Niećkowem.

 

- warzenie piwa

 

Wszystkie karczmy w Wąsoszu miały prawo warzenia i wyszynku piwa. Piwo wyrabiano z pszenicy, lub jęczmienia, czasami dodając żyto lub owies. Również mieszczanie wąsoscy mieszkający przy rynku mieli prawo ważenie i wyszynku piwa. Przy uprawianiu tej profesji zaliczano ich do karczmarzy. Natomiast pozostali mieszczanie mogli ważyć piwo na własne potrzeby, a sprzedawać tylko w czasie jarmarku. Mieszczanie wąsoscy zalewali na słody w/g miary wąsoskiej zboża pospolitego (jęczmienia) lub pszenicznego 8 kor. (norma ogólnie przyjęta), od których oddawali we młynach po 4 miary słodu, co odpowiadało pół korca.

W 1572 r. pisarz dworski w Wąsoszu wydał na jedną ładugę (czytaj ładunek) 50 cech (wielkich worów z chmielem), z których 2/3 słodu było dochodem do skarbu (13 kor.), a 1/3 dla młynarza (6 kor.). Od 1 stycznia do dnia 28 maja 1572 r. wybrał 40 1/2 kor. słodu, w tym 34 kor. słodu ze zboża pospolitego i 6 kor. z pszenicy.

Mieszczanie, a zwłaszcza piwowarowie w 1565 r. z dobrej woli naważyli dodatkowo z pospolitego zboża 40 beczek piwa dla starosty wiskiego, za które starosta płacił 6 gr. od beczki. Ponieważ wartość beczki piwa w handlu wynosiła 18 gr. dochód starosty wynosił 12 gr. od beczki. Wcześniej zgodnie z przyjętym zwyczajem mieszczanie

 „dawali od każdego waru rozmiarki piwa za grosz na żywność p. staroście; a kiedy p. starosta przyjechał na roki albo w innej sprawie, wtedy p. staroście dawali kolejną kłodę piwa za 6 gr.”.

Gdy mieszczanie piwo warzyli z pszenicy nie płacili cechowego, a gdy warzyli z pospolitego zboża płacili staroście 4 gr. karbowego od słodu. W 1565 r. mieszczanie wąsoscy zapłacili fl. 18. karbowego, od 1 stycznia do dnia 28 maja 1572 r. również 18 fl., a w 1616 r. zapłacili 84 fl. (630 war x 4 gr. = 2520 gr. = 84 fl.), oraz za dodatkowe ważenie piwa zapłacili dzierżawcy zgodnie z umową 40 fl. czynszu.

 

Łowiectwo

 

Łowiectwo było sposobem na pozyskiwanie zwierzyny i futer, a jednocześnie szkołą życia rycerskiego pełną przygód, środkiem do zahartowania zdrowia. Królowie i książęta długo lub wcale nie kolonizowali większych puszcz pozostawiając je sobie jako tereny łowne. Przykładem może tu być puszcza Dybła.

Ponieważ tereny na północ od Biebrzy były sporne, wielki mistrz krzyżacki i książę Witold w układzie salińskim w 1398 r. wydali sobie specjalne zezwolenia na polowania w spornych puszczach przygranicznych. W 1414 r. król Władysław Jagiełło otrzymał od wielkiego mistrza krzyżackiego dożywotnie zezwolenie na polowanie w puszczach przygranicznych, rezygnując jednak z niego w 1417 r. Król uważał, że w puszczy nad Biebrzą powinien mieć swobodę polowania.

W 1422 r. nad Wissą szumiała jeszcze puszcza pełna grubej zwierzyny łownej, połączona z puszczą Rożyńsko i puszczą Dybła. Pojawiający się w puszczy łowcy otrzymywali od namiestnika książęcego z Wizny prawo polowania na mniejszą zwierzynę. Polowanie w puszczy na grubego zwierza zarezerwowane było dla księcia i jego gości. Po uregulowaniu problemów granicznych i skolonizowaniu ziem nad Wissą miejscem polowań książęcych pozostała puszcza Dybła. Książęta wiscy nadając ziemię osadnikom na skraju puszczy Dybła zobowiązywali ich do strzeżenia puszczy, obsługi polowań, w tym naganiania zwierzyny. Na tych zasadach  książę Władysław I  przebywając w dniu 14 III 1438 r. w Wąsoszu nadał Boguszowi 20 włók przy Kamiennym Brodzie (Bogusze). Książę Kazimierz III w 1471 r. nadając nowy przywilej wójtom Michałowi i Stanisławowi z Kędziorowa również zobowiązywał ich do strzeżenia puszczy i obsługi polowań. Chłopom mieszkającym przy puszczy nie wolno było posiadać rusznicy pod karą śmierci. Były to jednak pogróżki a kłusowników nie brakowało. Organizacją polowań książęcych zajmował się łowczy. W czasie polowań księcia w puszczy Dybła rzeźnicy wąsoscy dostarczali łbów bydlęcych dla psów i wątrób dla sokołów.

W wolnym czasie podczas postoju na dworze myśliwskim w puszczy książę załatwiał różne sprawy. W 1444 r. książę Władysław I przebywając na polowaniu w puszczy Dybła podczas postoju wystawił akt sprzedaży niejakiemu Jakubowi. Miejsce gdzie w czasie polowań książęcych stawiano konie nazywano okołem. Na skraju puszczy Dybła nad rzeczką Dybła powstała wieś Okół zapewne dla upamiętnienia polowań książęcych a być może w pobliżu dworku myśliwskiego księcia.

 

Łupiestwo

 

Do 1283 r. tereny nad Wissą były kontrolowane przez plemiona jaćwieskie. Ponieważ ziemia ta była pokryta puszczą zamieszkujące je czasowo w sposób niezorganizowany grupy ludzi zajmowali się myślistwem, a przede wszystkim łupiestwem swoich mazowieckich sąsiadów. Po rozgromieniu Jaćwingów i określeniu granicy mazowiecko – krzyżackiej, droga wzdłuż Wissy z Mazowsza na Litwę stawała się coraz bardziej wykorzystywana przez kupców. Stąd też chętnie w szumiących tu jeszcze puszczach pojawiali się i okradali kupców łupieżcy. Po kolonizacji tych ziem często przechodzili na te tereny zbójcy z Puszczy Zielonej i z Puszczy Piskiej. Według ustaw królewskich i sejmowych kupcy aby nie być podejrzani o kontrabandę powinni byli przewozić towary zagraniczne wyznaczonymi gościńcami publicznymi. Już w XIII w. gościńce publiczne obwarowane były pokojem książęcym. Kto więc zabijał innego na gościńcu publicznym płacił główszczyznę rodzinie zabitego i grzywnę księciu. Rozbójnicy nie przejmowali się grożącymi im karami i czatowali na wozy kupieckie na gościńcach. W czasie walk o tereny pojaćwieskie pomiędzy Zakonem Krzyżackim, Litwą i Mazowszem żadna ze stron nie zwalczała łupieżców grasujących w rejonie spornych puszcz, ponieważ jako znający wszystkie przejścia wśród bagien i lasów byli przydatni przy przeprowadzaniu wojska podczas wypraw wojennych. W okresie osadnictwa gdy wokół puszcz powstały wsie zaczęto tępić łupieżców. Za schwytanie zbójcy płacono nagrody.

Nie byli to zbójnicy dorównujący odwagą i bohaterstwem Janosikowi w Tatrach czy Ondraszce na Śląsku, o których krążyły legendy że rabują bogatych a rozdają biednym, ale ponieważ łupili bogatych, biedna ludność wiejska nie widziała w nich wrogów. Taka postawa nie sprzyjała likwidacji tego procederu.

Legowiska swoje zbójcy budowali w puszczy, na kilka godzin jazdy od traktów, wśród gęstwiny i bagien, gdzie konie zapadały się do kolan zanim docierało się do chaty w której pod pozorem smolarni było siedlisko zbójców. Wykorzystując warunki przyrodnicze, a także warunki panujące na pograniczu zapewniali sobie bezkarność. Łupiąc z jednej strony granicy skrywali się po drugiej, by po chwili spokoju czynić odwrotnie.

Zbójectwo odżywało zawsze w czasach niespokojnych, a zwłaszcza w czasie wojen. Przykład tego mamy w „Potopie” H. Sienkiewicza, kiedy to dawni żołnierze Kmicica (szlachta), Kiemlicze - ojciec i synowie Kosma i Damian, zanim powtórnie podjęli służbę u Kmicica zajmowali się zbójectwem. Kradli konie wojskom szwedzkim, polskim i z łąk dworskich sprzedając je w Prusach. Znali dobrze wąsoskie drogi. Jadąc głównym traktem handlowym, aby ominąć Szczuczyn:

 „w dwóch milach od Szczuczyna”  skręcili „ w stronę Wąsoszy, ku zachodowi.... nie dojeżdżając Wąsoszy, zatrzymali się w przydrożnej karczmie Pokrzyk zwanej”.

Zbójectwo w zorganizowanej formie chociaż z różnym nasileniem przetrwało do XIX w., kiedy to reformy społeczne dały temu kres.

Młynarstwo

 

Pierwsi osadnicy wąsoscy mielili ziarno w żarnach, w których było ono rozdrabniane między poziomo zamocowanymi dwiema grubymi tarczami kamiennymi, poprzez wymuszony obrót jednej z tarcz. Takie tarcze kamienne można jeszcze spotkać na polach wąsoskich wsi. Wraz z rozwojem osadnictwa pojawiły się młyny wodne, budowane nad rzekami lub strumieniami o znacznym naturalnym lub uzyskiwanym sztucznie przez spiętrzenie spadku wody. Woda ta napędzała za pośrednictwem koła z łopatkami urządzenia do mielenia ziarna zbóż. Przy niektórych młynach były tartaki, folusze i rudy. Po założeniu miasta Wąsosz, w ciągu kilku lat funkcjonowały tu już cztery młyny wodne: dwa na Wissie o dwóch kołach walnych i dwa na Gręsce po jednym kole walnym:

 

 

Młyn Nadolny (zw. też Leckim

 

- od nazwiska kolejnego właściciela) o dwóch kołach walnych został zbudowany na Wissie przy ujściu Gręski przez młynarza Adama. Przywilej na jego zbudowanie otrzymał w dniu 4.03.1439 r. Ponadto otrzymał 2 morgi ziemi na ogród i łąkę i 1 morg na pastwisko, oraz miał prawo wolnego połowu ryb małymi sieciami i postawienia jazu na Gręsce. Do dbałości o groblę po 1477 r. byli zobowiązani mieszczanie wąsoscy w zamian za nadane im przez księcia łąki nad Wissą między miastem a młynem. Młyn Nadolny jest najstarszym młynem zbożowym w Wąsoszu, pierwotnie o napędzie wodnym, po przebudowie w okresie międzywojennym o napędzie spalinowym i po wojnie o napędzie elektrycznym.

 

Młyn Ostasz

 

- o jednym kole walnym został zbudowany na rzece Gręsce w 1439 r. również przez młynarza Adama. Od 1469 r. młyn zwano Ostasz od nazwiska nowego właściciela pochodzenia ruskiego.

 

Młyn Nagórny

 

- o dwóch kołach walnych zbudował na Wissie przy drodze do Kędziorowa Maciej Nagórny (od jego nazwiska młyn zwano Nagórnym).

 

Młyn Borowy

 

- o jednym kole walnym zbudował u wierzchu Gręski przed 1465 r. młynarz Maciej Pieńk. Do młyna należała 1 włóka i 3 morgi ziemi. Maciej Nagórny (mąż Katarzyny) był zięciem Marcina Pieńka, który był synem właściciela młyna Borowego Macieja Pieńka. Po śmierci Macieja Pieńka, w 1465 r. młyn Borowy wraz z 1 włóką i 3 morgami ziemi przeszedł w posiadanie Macieja Nagórnego, po spłaceniu spadkobierców kwotą 12 kop gr. W tym okresie w posiadaniu tej rodziny był jeszcze trzeci młyn wąsoski zw. Nadolnym. W 1466 r. żona Macieja Nagórnego Katarzyna córka nieżyjącego już Marcina Pieńka i siostra tegoż Marcina, Beata Pieńk (żona Idziego z Wąsosza) jako współwłaścicielki młyna Nadolnego, sprzedały go za 10 kop gr. niejakiemu Maciejowi Kownackiemu z Wąsosza.

Na przełomie XVI/XVII w. młyny Nadolny  i Borowy były w posiadaniu mieszczanina wąsoskiego Andrzeja Rogali i jego krewnych, Bartłomieja Rogali - stryja Andrzeja i dworzan królewskich braci Jana Krzysztofa Gołkowskiego i Mikołaja Gołkowskiego męża Anny Rogalanki. Przed 1617 r. młyn Nadolny przeszedł w posiadanie Andrzeja Łempickiego, sędziego ziemskiego wiskiego i posła na Sejm, a młyn Borowy w 1620 r. był już w posiadaniu kościoła wąsoskiego.

W okresie rozkwitu miasta zysk z młynów czerpali służebnicy królewscy, bogaci mieszczanie wąsoscy i okoliczna szlachta, co dowodzi, że dawały one duże dochody.

Młyny wąsoskie tworzyły największy zespół młynów w powiecie wąsoskim. Przerabiały zboże na mąkę, jęczmień na kaszę, dostarczały słody dla browarów. O wielkości dochodów z młynów wąsoskich mówi tabela dolna sporządzona na podstawie lustracji woj. mazowieckiego z 1565 r.

 W 1572 r. z młynów Nagórnego, Nadolnego i Ostasz młynarze oddawali do dworu podstarościego 2/3 wymiołków, zatrzymując sobie 1/3. Z młyna Borowego młynarz oddawał na św. Marcina 2/3 wymiołków miary wąsoskiej (10 kor. żyta) dla Andrzeja Rogali mieszczanina wąsoskiego dożywotniego dzierżawcy młyna za przywilejem.

Po wojnach szwedzkich w Wąsoszu w 1663 r. z czterech młynów zbożowych czynny był tylko młyn Nadolny. Odbudowy zniszczonych młynów nie podjęto. Wiele wsi uległo spaleniu, a ich mieszkańców uprowadzono w jasyr. Stan ludności Wąsosza spadł w 1679 r. do 150 mieszkańców. Z 60 włók należących do miasta, odłogiem leżało 44 włók.

Młyn Nadolny w Wąsoszu od 2-ej połowy XVIII w. pozostawał na ogół w rękach osadników z Prus Wschodnich. Po 1799 r. w jego posiadanie weszli Jan Laudon (1748-1808) i Katarzyna z Gutowskich (? -1809), od 1784 r. pozostający na Młynie Ławskim (tu urodziło się co najmniej 5-ro ich dzieci). Córka Jana i Katarzyny, Marianna Laudon (27), dziedziczka młyna (czytaj Nadolnego w Wąsoszu) i gruntów do tegoż należących w tymże mieście sytuowanych, w dniu 27.04.1817 r. zawarła w Wąsoszu związek

    * floren/grosz/denar przy czym 1 fl=30 gr.   1 gr = 18 denarów                              małżeński z majstrem kunsztu młynarskiego                                                                                                                                    wdowcem Adamem Allertem  (22) urodzonym 

w Łodygowie w Prusach Wschodnich, a zamieszkałym w Wąsoszu, synem Marcina i Julianny z Kulików utrzymujących młyn w gminie Stawiski. Po 6-ciu latach małżeństwa Marianna zmarła (1790-1823) zdaje się nie pozostawiając potomstwa, a Adam w dniu 26.11.1827 r. zawarł w Wąsoszu związek małżeński z panną Katarzyną Mierzejewską (24) urodzoną w Wąsoszu, córką Pawła i Zofii z Karasiów. W małżeństwie Adama (1795-1860) i Katarzyny (1803-1861) Alertów urodziło się co najmniej 7-ro dzieci, ale linia męska Allertów nie zachowała się. W małżeństwie najmłodszej z córek Marianny ((1844- ?) z Józefem Pianko (1837-1876) urodziło się co najmniej 5-ro dzieci, z których Józefa (1865-1958) w dniu 14.02.1887 zawarła w Wąsoszu związek małżeński z Aleksandrem Ostrowskim (1864-1904) – moi przodkowie. Z opowiadań prababci Józefy wiem, że jej dziadek Adam Allert popadł w nałóg gry w karty, stopniowo zadłużał się u Żydów, co doprowadziło do licytacji młyna. Nie wiemy kto został nowym właścicielem młyna Nadolnego.

Do końca XVI w. na Wissie i jej dopływach poza młynami wąsoskimi funkcjonowały jeszcze młyny w następujących wsiach:

 

Wissa - Rakowo, Szczuki Skaje, Szczuki Litwa, Miętusewo, Żebry, Rydzewo Pieniążek, Dziewięcin, Karwowo Awissa,

Lodwigówka - Niedżwiadna, Dołęgi, Czarnowo, Chojnowo, Chajewo,

Gręska półn. - Grędy Stawiane, Wojsławy,

Ława - Ławsk.

Słucza - Romany, Wilamowo, Glinki, Słucz,

Skiejtowstok – Bzury,

Rzeka b.n. Rostuszewo.

 

Folusze i tartaki

 

były podobnie budowane nad rzekami i poruszane wodą  jak młyny wodne zbożowe. Folusze służyły do spilśniania tkaniny wełnianej (tworzenie sukna), która wychodząc z warsztatu tkackiego posiadała jeszcze odosobnione nitki wątka i osnowy. Brakowało powłoki pilśniowej zw. kutnerem. Dopiero poprzez folowanie nabiera kutnera stając się suknem. Dawniej folowanie odbywało się przez bicie sukna w stępach stęporami z drzewa przy dolewaniu ługu, mydła, moczu i.t.p. Następnie do powierzchniowego spilśniania tkanin wełnianych służył folusz (współcześnie pilśniarka). Na pierwsze folusze były przywileje królewskie (Łokietek-1329 r.), później jako że na wsi wszyscy ubierali się w samodziały, folusze pojawiły się w każdej okolicy.

Sukno z folusza trafiało jeszcze do postrzygalni sukna, gdzie strzyżono meszek wystający ponad powierzchnię sukna, pierwotnie ręcznie, po zmechanizowaniu robiła to postrzygarka. Prawo posiadania postrzygalni sukna otrzymał Wąsosz wraz z nadaniem praw miejskich w 1436 r. Świadczy to o tym, że już wtedy na Wissie oprócz młynów i tartaków były folusze. W 1584 r postrzygaczem sukna był burmistrz Wąsosza Mikołaj Sulewski, co może świadczyć o dużych dochodach jakie przynosiła postrzygalnia sukna.

Tartak wodny jako urządzenie zmechanizowane (posiadał dwa napędy; do cięcia i przesuwania drewna) ułatwiał wytwarzanie desek i różnego rodzaju belek. Ponieważ na wsi wszyscy oprócz możnych ubierali się w samodziały i budowali domy z drewna, folusze i tartaki były dawniej w każdej okolicy. O ich istnieniu na Wissie pisze w swoim wierszu o Ławsku w 1808 r. Tomasz Wnentowski:

Połowna Wissa w ryby połowna i w raki,

Utrzymuje młyn, folusz, obejnię, tartaki.

 

Uprawa ziemi

 

Rolnictwo jest jednym z najstarszych i podstawowych zajęć ludzi. Najstarszym sposobem uprawy roli było kopieniactwo, gdzie podstawowym narzędziem do spulchniania ziemi pod zasiew była kopaczka zastąpiona później motyką. Zwiększanie terenów uprawnych kosztem lasów spowodowało przejście do przemiennej gospodarki żarowej (łazowej, ogniowej) związanej zwykle z jednopolówką, polegającą na uprawie ziemi (np.: kopaczką) w miejscu wypalonego lasu i obsiewaniu jej przez parę lat zbożem jarym. Popiół drzewny z wypalonego lasu użyźniał glebę.

Z czasem gospodarkę żarową zastąpiła dwupolówka, polegająca na kolejnej, przemiennej uprawie dwóch pól; na jednym uprawiano zboże zarówno ozime, jak jare, a drugie pozostawiano w tym czasie odłogiem w celu przywracania żyzności glebie; w następnym roku uprawiano pole poprzednio leżące odłogiem. Głównym narzędziem do orki było wtedy radło (orka bez odwracania skiby), początkowo całe z drewna, później z symetryczną radlicą metalową.  Z narzędzi pomocniczych od XI w. rozpowszechniono w Polsce grabie i cepy dwudzielne, od XIII w. zaczęto stosować w Polsce pług, od XIV w. kosy, a w XV w. pług wyposażono w żelazny lemiesz.

Osadnicy przybywający nad Wissę z Mazowsza, w uprawie gleby stosowali trójpolówkę ugorowo zbożową, polegającą na podziale gruntów ornych na 3 pola, z których każde kolejno ugorowało, w drugim roku obsiewano je oziminą, w 3 zbożem jarym. Zanim jednak przystąpili do uprawy ziemi musieli usunąć drzewa i krzewy z korzeniami, oczyścić grunt z pniaków i korzeni po wyciętym lesie. Na przeważnie 10 – włókowych nadaniach sami z rodziną karczowali lasy i zarośla. Wykarczowanie całego nadania trwało parę pokoleń. Nie sprzyjało to w stosowaniu nowszych metod uprawy ziemi. Dodatkowo panujące co kilka lat zarazy i częste przemarsze wojsk zmuszały szlachtę do powrotu do prymitywnych metod uprawy. Lustracja Wąsosza z 1616 r. mówi, że Wąsosz ma grunt dobry, uprawiany trójpolówką.

Szlachta ziemi wiskiej w 1625 r. skarżyła się na żołnierzy zabierających z ich zagród bydło, woły i konie. Nie mając ani wołów ani koni szlachta uprawiała ziemię ręcznie rydlem. W gospodarstwach drobnoszlacheckich i chłopskich nad Wissą tradycyjne metody uprawy ziemi (trójpolówka) z zastosowaniem sochy, pługa, kosy i sierpa miały miejsce w okresie zaborów, pomimo postępu w tej dziedzinie. W XVIII – XIX w. w Polsce wprowadzono trójpolówkę ulepszoną (bezugorową), w której ugór zastąpiono uprawą roślin motylkowych (np.: koniczyna, lucerna i in. ) i okopowych (rzepa, marchew i in.).

Na przełomie XVIII/XIX w. w Polsce z trójpolówki ulepszonej wyłonił się system płodozmianowy. Dla zwiększenia plonów zastosowano w nim zmianowanie ustalane na podstawie wymagań roślin i potrzeb gospodarczych tj. kolejność uprawiania wybranych typów roślin na poszczególnych polach podzielonego gospodarstwa. Rotacja obejmuje tu kilkuletni lub kilkunastoletni cykl uprawy roślin wchodzących do zmianowania.

W przeciągu XIX w. nastąpiła mechanizacja rolnictwa, zastosowano meliorację gruntów, nastąpił rozwój uprawy roślin przemysłowych zwłaszcza buraków cukrowych i ziemniaków, a także roślin pastewnych zwiększających produkcję zwierzęcą. Powszechne wprowadzenie w Polsce ziemniaka do uprawy polowej wiąże się z głodem w latach 1816 r. – 1817 r. W większych majątkach ziemiańskich nad Wissą w latach dziewięćdziesiątych XIX w. stosowano trójpolówkę ulepszoną i coraz częściej płodozmian. Obok uprawy roli zaczęto szukać zysków w hodowli. W niektórych majątkach ziemskich stawiano na hodowlę koni. W końcu XIX w. zaczęto stosować nawożenie torfem obok nawożenia obornikiem, używanym zresztą tylko do niektórych upraw, jak również rozpowszechniono nawozy sztuczne. Na przełomie XIX/XX w. więksi właściciele ziemscy nad Wissą zaczęli stosować prostsze maszyny polowe i stacjonarne, a na początku XX w. na ich polach pojawiły się traktory, oraz maszyny rolnicze jak siewniki i młocarnie. Niektórzy uruchamiali przetwórstwo owoców i mleka. W gospodarstwach drobnoszlacheckich szukano dochodów w hodowli drobiu, zwłaszcza gęsi, które sprzedawano na jesiennych targach. Chłopi nie stosowali ulepszonych narzędzi orząc w większości do I wojny światowej sochami.

Po II – ej wojnie światowej nastąpił dynamiczny rozwój rolnictwa poprzez elektryfikację wsi i mechanizację rolnictwa.

 

Rybactwo

 

Połów ryb obok myślistwa i zbieractwa należał do podstawowych form zdobywania pożywienia przez Jaćwingów penetrujących przed osadnictwem mazowieckim ziemię nad Wissą. Po skolonizowaniu tych ziem przez Mazowszan i upowszechnieniu rolnictwa i hodowli zwierząt polowanie na zwierzynę i zbieractwo stało się uzupełnieniem podstawowego pożywienia, natomiast ryby pozostały podstawowym artykułem spożywczym w okresie postów. Biedniejsi jedli śledzie sprowadzane w beczkach z Gdańska, bogatsi zaś ryby słodkowodne złowione w Wissie i wyhodowane w stawach. W Wąsoszu stawy rybne były przy dworze już przed nadaniem praw miejskich w 1436 r. Wolny połów ryb watą i kłomią w stawie książęcym dostał przywilejem z dn. 10.03.1437 r. Wojciech Sutka z Kubry, jako jedno z uposażeń dziedzicznego wójtostwa w Wąsoszu. Jak widać do połowu ryb był z góry zastrzeżony rodzaj sieci (wata i kłomia). Czasami w przywilejach zastrzegano pory do połowu: lato, zima, po zaciągu księcia, brodząc, w łodzi, w środku lub na brzegu, oraz wymieniało się gatunki ryb dozwolone dla połowu.

W okresie rozkwitu Wąsosza po 1471 r. skupowano tu i handlowano rybami na targach. W sprzedaży były ryby solone, suszone i wędzone. Od drugiej połowie XVI w. szlachta budowała wiele własnych stawów z których dostarczano ryby na długie posty. Z czasem pojawiły się stawy w folwarku Ławsk w pobliżu Wąsosza.

Wissa i jej dopływy dostarczały wiele ryb mieszkańcom Wąsosza. To, że:

 

„Połowna Wissa w ryby połowna i w raki”

 

pisał w swoim wierszu  o Ławsku Tomasz Wnentowski w 1808 r.

Z ryb żyjących w miejscowych wodach były to: szczupak, jaż, leszcz, okoń, płotka, miętus, piskorz, jazgarz, kiełb, lin, ukleja, bielizna, karaś, czasami sum. Łowiono je sieciami rybackimi o różnej konstrukcji; niewodem, zastawiając żaki i wiersze, lub zaciągając chobotnią, drygubicą, watą, włókiem, brodząc w rzece z kłomką, łapano przy jazach na podrywkę, lub z brzegu wędką lub kluczem. Na wiosnę nocą przy świetle łuczywa łowiono ryby za pomocą ości. W drugiej połowie XIX w. nastąpił w Polsce rozwój wędkarstwa w celach sportowych, z czasem zjawisko widoczne nad Wissą.

 

Rudnictwo

 

Rozwój osadnictwa w dolinie Wissy związany z karczunkiem lasów, uprawą roli i wymogami bytowymi wymagał produkcji narzędzi żelaznych. Dolina Wissy jako zabagniona i zatorfiona posiadała pokłady rudy darniowej (łąkowej), nadającej się do wytapiania żelaza. Nazwa terenowa Czerwona Woda, rzeki lub innego zbiornika wodnego (może ławskie stawy) oznacza, że zapewne na jej brzegach i w dnie występowała bagienna ruda żelazna. Rudę darniową wydobywano systemem odkrywkowym. Wytapianiem rudy zajmowali się rudnicy w piecach hutniczych zw. dymarkami. Początkowo wytapianie odbywało się w ognisku dymarskim zagłębionym w glebie, obłożonym gliną i wypalonym. Zamiast gliny stosowano też kamienie. Po wypełnieniu pieca rudą darniową wytapianie odbywało się węglem drzewnym. Używano materiałów ułatwiających i przyśpieszających proces metalurgiczny. Jako topnika dla podwyższenia temperatury używano wapna. Uzyskana bryła żelaza gąbczastego zawierała żużel który usuwano poprzez przekuwanie. Żelazo otrzymywane z rudy darniowej, ze względu na swoją kruchość nadawało się tylko do odlewów. Produkowano z niego głównie garnki i ruszty do pieców. Przez dodanie żelaza kowalnego polepszano jego jakość, co stwarzało możliwość jego wykorzystania do budowy narzędzi rolniczych.

Ulepszonym warsztatem wyrobu żelaza był niski kamienny piec szybowy lub palenisko, przypominające ognisko kowalskie do którego powietrze wdmuchiwano za pomocą miechów. Warsztat przetwarzający rudę nazywał się kuźnicą (z niemieckiego hamernią), będącą swego rodzaju zakładem hutniczym. W jego skład wchodziła dymarka (piec dymarski) i kowadło z młotem do kucia, początkowo ręcznym, później napędzanym kołem wodnym. Kuźnice budowano więc nad rzeczkami. Ponieważ najbliższe kuźnice zw. rudy żelazne produkujące narzędzia metalowe, znajdowały się nad Pisą, książę Władysław I nadał w dniu 2 III 1455 r. młynarzowi Gotardowi z Milewa przywilej na podwójny młyn z rudą żelazną (warsztatem) we wsi Radziłów. W 1478 r. synowie młynarza, Marcin, Piotr i Jan sprzedali ten młyn za 20 kop gr. wdowie po Janie Jarzyto, Małgorzacie i jej synowi Mikołajowi z Wąsosza. Po 3 latach rudnicy z Radziłowa bracia Marcin, Piotr i Szczepan odkupili ten młyn za 18 kop gr. od kowala z Wąsosza Jana syna Antoniego. W 1-ej połowie XVI w. ze względu na brak miejscowego surowca kuźnice w Radziłowie zlikwidowano pozostawiając młyn zbożowy i folusz. W miejscach wydobywania rudy powstawały stawy. W 1611 r. odnotowano taki staw zw. Rudnym w dobrach Grajwo, po funkcjonującej tu do 1535 r. rudy żelaznej o trzech kołach. Do 1549 r. ruda żelazna była czynna przy ujściu Dybły do Ełku gdzie powstała wieś Ruda.

Po likwidacji kuźnic, z terenów północnego Mazowsza rudę i węgiel drzewny wywożono nawet do Prus w rejon Piszu (Jaśkowo i Wiartel) gdzie w 1725 r. nastąpiły poważne trudności z własnym zaopatrzeniem. Po wybudowano w 1805 r. w Wądołku (południowa część powiatu piskiego) największej w Prusach Wschodnich huty żelaza (produkowała do 1887 r.), dla potrzeb tej huty rozpoczęto intensywnie wydobywać rudę darniową z włączonych do zaboru pruskiego bogatych w ten surowiec terenów północnego Mazowsza. Proceder ten przerwano w 1807 r. po włączeniu tych terenów do Księstwa Warszawskiego.

 

Smolarstwo

 

Tereny nad Wissą po rozgromieniu Jaćwingów przez długi okres były niezamieszkałe. Ponieważ były pokryte ogromną puszczą zanim nastąpiło planowe osadnictwo napływali tu z Mazowsza smolarze, dziegciarze, węglarze, bartnicy, myśliwi i łupieżcy. Zamieszkiwali w prymitywnych szałasach, zmieniając miejsce pobytu po wyczerpaniu się surowca. Rozpoczynając swoją działalność w Puszczy Dybła od dorzecza rzek Klimaszewnicy i Dybły zapuszczali się w głąb puszczy dając początek niektórym istniejącym do dziś wsiom. Do wypalania smoły i węgla używali drzew liściastych: dębów, buków, lip i jesionów. Dla otrzymania lepszej jakości dziegciu stosowano głównie brzozę, sosnę, buk i jałowiec. Stąd często nastawiano się przy produkcji na smołę lub dziegieć. Istniały więc często smolarnie (piece smolne) i dziegciarnie (wądoły dziegciarskie) oddzielnie, chociaż były to takie same piece smolarskie. Taki smolny piec noszący imię od jakiegoś Kacpra istniał przed 1474 r. nad rzeką Dybłą w puszczy Dybła. Powstała przy nim wieś Chełpy Kacprów Piec założona przez Stanisława Chełpę. W XVI w. wieś zw. się Pieczysko a obecnie Kacprowo. Wądoły dziegciarskie wzm. w 1524 r. były w lesie Brzozowe nad rzeczką Brzozówką. Po smolarni w lesie żebrowskim przy drodze ze wsi Żebry do Sulewa powstała osada Budy Żebrowskie, inaczej zwana Smolniki. Po smolarzach i dziegciarzach pozostały pola i łąki Dziegciarki koło wsi Ciemnoszyje, Gacki, Klimaszewnica, Sośnica, Wierzbowo. Smołę wypalano w dole ze ścianami wyłożonymi gliną, wykopanym na terenie piaszczystym. Po wypełnieniu go drewnem i przykryciu warstwą smolnych polan żywicznych, okładano darnią i podpalano. Była to t.z.w. sucha destylacja drewna, gdzie w wysokiej temperaturze bez dostępu powietrza drewno rozkładało się na związki proste: smołę i dziegć. Dziegć jako lżejszy od smoły wypływał na wierzch. Ponieważ posiadał on cechy antyseptyczne (przeciwzakaźne) i grzybobójcze był bardzo poszukiwanym środkiem leczniczym, głównie przy schorzeniach skórnych. Znane są w użyciu m.in. maść dziegciowa i mydło dziegciowe. Smoła i dziegć były produktami eksportowymi. W czasie jarmarków w Wąsoszu skupowano smołę i dziegć razem z innymi produktami lokalnymi, jak miodem i woskiem i przy okazji eksportu drzewa wysyłano je na dalsze rynki, importując w zamian lepsze gatunki sukna. Tereny północno wschodniego Mazowsza w pobliżu granicy pruskiej jeszcze w XVIII w. obfitowały w surowiec dla smolarzy. W tym okresie w Prusach ze względu na przetrzebienie własnych lasów smolarnie mogły powstawać tylko wzdłuż granicy mazowieckiej, opierając swoją produkcję na surowcu importowanym z północnego Mazowsza zza pobliskiej granicy.

 

Tkactwo

 

Dawniej na wsi i w miasteczkach prawie wszyscy ubierali się w materiały własnej produkcji. Stąd prawie w każdej chacie chłopskiej i we dworach wyrabiano płótna lniane na bieliznę i odzież, samodział wełniany (sukno) na siermięgi, oraz mieszane tkaniny z lnu i wełny na ubiory zimowe. Droga do otrzymania tych produktów była długa. Latem uprawiano w polu len i konopie oraz hodowano owce, natomiast zimą wyrabiano materiały. Najpierw len i konopie moczono aby były podatne na oddzielenie przędzy od nieużytecznych paździerzy. Konopie po wysuszeniu międlono (łamano) na międlicy, a potem tarto na cierlicy, natomiast len tarto od razu na cierlicy. Obie czynności powodowały oczyszczenie przędzy od paździerzy. Międlica składała się z dwóch nieruchomych listew poziomych i połączonej z nimi w układzie nożycowym listwy pojedynczej, natomiast cierlica miała  taki układ podwójny. Wełnę przed przędzeniem czesano (czyżowano, gręplowano) za pomocą dwóch drucianych szczotek zw. czyżami. Na jedną ze szczotek nakładano wełnę, a drugą szczotką czesano wełnę aż stała się przydatna do przędzenia. Z tak przygotowanego lnu, konopi lub wełny wyrabiano nici sposobem domowym w kołowrotku o napędzie pedałowym w czasie długich jesiennych wieczorów. Tkaniny wytwarzano w warsztacie domowym zw. krosnem odpowiednio przeplatając nitki osnowy przez nitki wątku. Tkanina wełniana wychodząc z warsztatu tkackiego jest podobna do grubej tkaniny lnianej, posiada odosobnione nitki wątka i osnowy. Brak jej powłoki pilśniowej zw. kutnerem. Dopiero poprzez folowanie nabiera kutnera stając się suknem. Dawniej folowanie odbywało się przez bicie sukna w stępach stęporami z drzewa przy dolewaniu ługu, mydła, moczu i.t.p. Następnie do powierzchniowego spilśniania tkanin wełnianych służył młyn wodny zw. foluszem (współcześnie pilśniarka). Na pierwsze folusze były przywileje królewskie (Łokietek-1329 r.), później jako że na wsi wszyscy ubierali się w samodziały, folusze pojawiły się w każdej okolicy. Pisze o ich istnieniu na Wissie w swoim wierszu o Ławsku Tomasz Wnentowski w 1808 r:

 

Połowna Wissa w ryby połowna i w raki,

Utrzymuje młyn, folusz, obejnię, tartaki.

 

Sukno z folusza trafiało jeszcze do postrzygalni sukna, gdzie strzyżono meszek wystający ponad powierzchnię sukna, pierwotnie ręcznie, po zmechanizowaniu robi to postrzygarka składająca się z zespołu noży płaskich i współpracujących z nimi jak nożyce, noży śrubowo rozmieszczonych na obracających się walcach. Prawo posiadania postrzygalni sukna otrzymał Wąsosz wraz z nadaniem praw miejskich w 1436 r. Świadczy to o tym, że już wtedy na Wissie oprócz młynów i tartaków były folusze. W 1584 r. postrzygaczem sukna był burmistrz Wąsosza Mikołaj Sulewski, co może świadczyć o dużych dochodach jakie przynosiła postrzygalnia sukna.

bobry.jpg
stajnia.jpg
karczma.jpg
młyn.jpg
młyny.jpg
Bez tytułu.png
Bez tytułu2.png
bottom of page